Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

9.8.18

Skomplikowany Los - 9

Wizyta przy jego grobie była… bolesna. Wspomnienia powróciły. Położył bukiet kwiatów na marmurowej płycie. Wpatrywał się w datę śmierci, jego imię i nazwisko.
Po długiej chwili wrócił do domu. Minato, który zamieszkał u nich na parę dni zabrał torbę Sasuke do auta. Polubił tego mężczyznę. Starał się nas wspierać, pocieszać. Opowiadał o jego wspólnie spędzonych chwilach z Itachi'm, a Sasuke wiele z nich mógł potwierdzić.
- Dzień dobry, Sasuke – powiedział, wchodząc do ich pokoju, kiedy ujrzał, że brunet już się obudził.
Sasuke wstał z krzesła przy biurku i skierował się do blondyna. Założył mu na szyję i wplótł dłonie w jasne włosy, a potem najzwyczajniej przyciągnął go do siebie i ułożył swoją głowę łagodnie przy jego szyi. Po prostu go przytulił, jakby tego bardzo potrzebował. Obaj zamknęli oczy i tkwili tak przez chwilę.
- Sasuke, czy coś się stało? - spytał i miał ochotę palnąć się w łeb. Głupszego pytania nie mógł zadać. Oczywiście, że coś się stało.
- Wszystko się ułoży. Grunt, że ty i ja tutaj jesteśmy. Itachi w końcu żyje, a nami ma się kto zaopiekować – rozpoczął. - Pamiętam Minato, przychodził tutaj częściej, kiedy ciebie jeszcze tutaj nie było i bawił się ze mną.
- Masz rację. Potrzebujemy czasu i… - przerwał. - Wolałbyś pójść ze mną na imprezę niż tutaj siedzieć i się martwić, prawda? - spytał figlarnie.
Sasuke zachichotał.
- Sądzę, że nic tamtej nie przebije. - Przerwał uścisk i spojrzał Naruto prosto w jego błękitne oczy. - Była niezapomniana.
Uzumaki nie wiedział, co powiedzieć. Uchiha wyraźnie odniósł się do chwil, kiedy się pocałowali. Czuł jak policzki zaczęły go piec.
Na jego szczęście do pokoju zapukał Minato, w duchu podziękował za to mężczyźnie, jeszcze nie był gotowy na kolejną rozmowę o tym z chłopakiem.
- Sasuke, Shikamaru Nara do ciebie przyszedł, żeby się z tobą pożegnać. Jest w salonie – zaczął. - Powinieneś mu przekazać, że będziesz nawet często w tym mieście.
Młody Uchiha kiwnął głową i poszedł do przyjaciela.

*

Naruto i Sasuke byli już w domu Minato od dwóch tygodni.
Dzielili wspólnie mały pokój gościny z składanym, dwuosobowym łóżkiem. Przed nim stał szklany stolik. Pomieszczenie było bardzo jasne i oświetlone przez duże, otwarte w tej chwili okno. Żółte firanki powiewały lekko. Poranny, letni wietrzyk krąży po pokoju. Na podłodze wyłożone zostały drewniane panele. Naprzeciwko okna stała szafa i biurko z krzesłem, na którym Naruto rozkładał swoje ubrania.
Był wczesny ranek, promienie słońca padały na bladą twarz Sasuke, który jeszcze rozwalony na łóżku chrapał. Blondyn obudził się wcześniej, żeby przygotować Minato śniadanie i kawę przed jego pracą.
Uzumaki lepiej się czuł, kiedy robił coś dla tego mężczyzny, w końcu zapewnia im dach nad głową i pożywienie, a wcale nie musiał. Postanowił, że wykona pracę też za Sasuke, który dopiero od niedawna przestał brać lekarstwa i leki wzmacniające organizm.
Po za tym należał mu się dzisiaj dzień wolny, w końcu chłopak ma urodziny i spędzi je pierwszy raz bez towarzystwa Itachi'ego.
Poszedł szybko do sklepu, żeby kupić jedzenie z pieniędzy, które na to przeznaczył Minato. Do zakupów dołączył także małe ciasto, które planował pokryć bitą śmietaną i różową świeczkę, która by na uszykowanym torcie stanęła.
Biegiem wrócił i zrobił to, co do niego należało. W tym czasie do kuchni przyszedł blond mężczyzna i usiadł przy małym stoliku, a Naruto postawił przed mim talerz z jajecznicą i szklankę soku pomarańczowego.
- Dziękuję - powiedział.
Naruto uśmiechną się do Minato.
Zajrzał do pokoju gościnnego i ujrzał ubierającego się Sasuke. Podszedł do chłopaka od tyłu i objął go, opierając podbródek na ramieniu szatyna.
- Wszystkiego Najlepszego!
- Dzięki - powiedział, poprawiając koszulkę.
Obrócił się twarzą do Naruto i spojrzał na niego. 

*

- Shika! Jak dobrze cię widzieć! - Cieszył się z odwiedzin.
- Cholera też się bez ciebie nudziłem. Ledwo wytrzymuję z tą bandą w Konoha - mówił i narzekał.
Shikamaru na dobre zadomowił się u nich w pokoju. Nara przyjechał na noc na małe, skromne urodziny Sasuke. Położył torbę na złożonym łóżku i rozłożył się na kanapie.
- Tem tak mnie wkurza... - zaczął. - Laska potrzebuje kogoś, kto by ją okiełznał - powiedział wolno.
- I tą osobą miałbyś być niby ty? - spytał i uniósł brwi.
- Tak - rozpoczął. - Ale mi się nie chce - dokończył i roześmiał się razem z Sasuke.
- Czy ja o czymś nie wiem? Kręcicie ze sobą? - dopytywał się Sasuke.
- Tak... Może - zastanowił się. - To skomplikowane, tak jakby... Kobiety - westchnął. - ich nie zrozumiemy. Niby na mnie leci, a ja nie pozostaję niewzruszony.
- Sakura była gorsza. Kleiła się do mnie przez długi czas, ale nie potrafiła przestać zawracać mi głowę - wspominał.
Kiedyś ją jeszcze tolerował, ale od jakiegoś czasu nie mógł jej znieść.
- Kiedyś znajdziesz odpowiednią dziewczynę - rzucił, rozmyślając. Otworzył swoją torbę i pogrzebał w niej.
- Tak... dziewczynę - szepnął do siebie.
Tylko, że nie myślał o płci pięknej ani o nikim oprócz Naruto. Zawrócił mu w głowie. Wiedział, że to był prawdopodobnie jednorazowy przypadek, ale nie potrafił przestać marzyć. Chciał, żeby znowu się pocałowali. Chociażby, żeby spróbować. Nawet nie wiedział, czy jest on i Naruto są gejami. Może... to ciekawość. Próba eksperymentowania. Tego nie wiedział.
Ktoś zapukał do drzwi. Był to Minato, który otworzył drzwi Naruto. Młodszy blondyn niósł na rękach tacę, na której spoczywał piękny, biały tort z zapaloną świeczką na środku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy