Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

7.8.18

Skomplikowany Los - 8

- Stan Sasuke jest bardzo dobry. Oprócz poranionej ręki, rozciętego łuku brwiowego i lekkiego szoku – sprecyzował młody, najwyżej dwudziestopięcioletni mężczyzna z długimi blond włosami.
Naruto odetchnął z ulgą na tę wiadomość. Położył dłoń na sercu. Czekał na tak dobrą informację.
- Cieszę się – mówił szczerze.
Na jego twarzy pojawiła się radość. Uśmiechnął się łagodnie. Otarł nieposłuszną łzę.
- Mam za to gorszą i smutniejszą nowinę – przerwał i wziął oddech, widocznie ten lekarz pierwszy raz miał styczność z przekazaniem nastolatkowi złej wiadomości. - Itachi jest w śpiączce.
W ciągu trzech dniach spędzonych w szpitalu, zakazu zbliżania się do rannych i jedynie możliwości spoglądania przez szybkę na nich… dowiedział się czegoś takiego.
- Śpiączka to stan, w którym najczęściej znajdują się osoby po ciężkich urazach głowy, będących wynikiem, na przykład wypadku samochodowego lub upadku z wysokości.
- Obudzi się? - spytał cicho.
- Rokowania są… - załamał się głos lekarzowi – dobre. Osoby ranne w wypadkach najczęściej się przebudzają. Musisz być dobrej myśli. Przewidujemy, że stanie się to całkiem niedługo, ponieważ uraz nie był duży – dokończył.
Naruto usiadł na krześle w gabinecie. Złapał swoją twarz w dłonie i odsapnął. Miał nadzieję, że to nie są tylko puste słowa. Tak bardzo się obwiniał.
- Czy będę mógł się spotkać z Sasuke? - spytał.
- Tak, oczywiście. Jest teraz pora śniadania, mógłbyś zjeść posiłek razem z nim – odpowiedział radośnie. - Sasuke powinien zostać tutaj jeszcze jeden dzień na obserwację.
Naruto już chciał wstawać i wyjść z pomieszczenia, kiedy lekarz powiedział:
- Kto was odbierze ze szpitala? - spytał nagle.
- Nie wiem – odpowiedział szybko Uzumaki i wyszedł.

*

Wrócił na cały dzień i noc do domu. Wreszcie porządnie się wyspał. Zjadł swoje ulubione zupki chińskie. Szykował ubrania do przebrania dla Sasuke, żeby mógł wrócić w swoich ciuchach. Spakował do plecaka spodnie do kolan, szarą, długą bluzkę i białą bluzę z długim rękawem.
Rankiem kupił coś świeżego do jedzenia, aby razem z Sasuke odżywiali się odrobinę lepiej.
Naruto zrezygnował z lekcji sztuk walki, nie miał do tego głowy. Za bardzo martwił się, co teraz z nim będzie.
Ocknął się z lekkiego letargu, kiedy usłyszał, jak ktoś puka do drzwi. Kiedy je powoli otworzył, bardzo się zdziwił, że zobaczył tego mężczyznę.
- Dzień dobry – powiedział zasmucony Naruto.
- Dzień dobry.
- Jestem Minato Naminakaze, czy mogę wejść?
- Tak, oczywiście – odpowiedział sucho.
Wysoki blondyn wszedł do domu, kiedy Uzumaki pozwolił mu na to.
- Mam z tobą do pogadania, Naruto – powiedział.
- Skąd pan zna moje imię? - spytał młodszy chłopak.
Weszli do salonu i rozsiedli się w fotelach, wcześniej jednak Naruto przygotował mężczyźnie herbatę.
- Jestem przyjacielem Itachi'ego. Wiem, co się wydarzyło i pragnę, ze względu na to, że na razie jesteś sam i bez opieki, zabrać cię do siebie – rzekł szybko i uśmiechną się łagodnie.
Naruto wręcz zamurował, nie wiedział, co powiedzieć. Zna faceta parę minut, a ten zaproponował przeprowadzkę. Przez chwilę zastanawiał się, czy się nie przesłyszał.
- Dlaczego miałbym panu wierzyć? Tylko raz pana tu widziałem – powiedział.
Minato zaskoczył się. Myślał, że pozostał niezauważalny.
- Pracowałem przez długi czas z twoim opiekunem. Co prawda posprzeczaliśmy się na krótki czas przed wypadkiem, ale nadal mi na nim zależy. Nie chcieliśmy, żebyście się o nas dowiedzieli i naprawdę nie mogę ci powiedzieć, dlaczego, ale z chęcią udowodnię, że to, co mówię jest prawdą – dokończył.
Naruto przytaknął.
- A co z Sasuke? – palnął. - Dzisiaj ma wyjść ze szpitala.
- Oczywiście znalazłoby się miejsce dla was obu. Mam niewykorzystany urlop i wezmę go, żeby się wami zaopiekować do czasu aż Itachi nie wyzdrowieje i się nie obudzi.
- Ja… - przerwał.
- Czy Sasuke potrzebuje rehabilitacji? Mieszkam w Sunie, małym mieście oddalonym o czterdzieści kilometrów i mielibyśmy problem z dowożeniem go do szpitala – zaczął Minato.
- Nie… Z tego, co mówią lekarze, wszystko z nim dobrze, tyko będzie musiał się zgłaszać na badania kontrolne, ale myślę, że obaj chcielibyśmy odwiedzać Itachi'ego nawet, gdy ten jest w śpiączce.
- Rozumiem – powiedział.

*

Tydzień później Naruto pakował swoje i Sasuke rzeczy. Młodszy Uchiha nadal był słaby i poobijany. Uzumaki pomagał mu, jak tylko dawał radę. Mimo że jego przypadek był niegroźny to brunet często źle się czuł i wolał się nie przemęczać.
Pogłaskał śpiącego już na własnym łóżku Sasuke i zabrał się za pakowanie. Miał już torbę pełną ich ubrań, kosmetyki, wspólnego laptopa, ich telefony wraz z ładowarkami. Nie zabrał swojego kimona, wiedział, że nie da rady uczyć się sztuk walki w takim stanie.
Spojrzał na drugi tom książki od Neji'a. Wziął ją do ręki i otworzył na pierwszej stronie.
,,Od Neji'a w dniu urodzin za bycie najlepszym przyjacielem, o którym zawsze marzyłem''. Nie zauważył tego wcześniej. Dedykacja - zdecydowanie mało męska, ale jakże prawdziwa, cholera, miał łzy w oczach.  
Przytulił się do powieści i spakował ją razem ze zdjęciem przyjaciela.
Powinien go odwiedzić na cmentarzu. Zrobi to tuż przed wyprowadzką. Ten dzień nadejdzie jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy