Sasuke zadzwonił do Shikamaru i rozmawiał z nim o tym, co się ostatnio u niego działo. Nara był w szpitalu i nie było go na zakończeniu roku szkolnego. Okazało się, że podczas jego 'wakacji' skręcił kostkę. Obiecał sobie, że w najbliższym czasie odwiedzi go.
Opowiedział o wszystkim, ale nie wspomniał o wydarzeniu z Naruto. Nadal miał mętlik w głowie. Cholera, wstydził się tego. Mimo że Nara był tolerancyjny i akceptował homoseksualistów, to sam nie wiedział, czy on nim jest. Gej?
Nie...
Sasuke owszem podziwiał Naruto za… wiele rzeczy. Chyba najbardziej mu zaimponowało to, że po upadku, czyli próbie samobójczej, potrafił wstać i uśmiechać się szczerze. Zazdrościł. Szatyn był pewien, że nie wytrzymałby wielu sytuacji, przez które przeszedł Naruto.
Nigdy nie interesowali go mężczyźni. Ale nie zaszkodziłoby mu spróbować. Od dwóch tygodni, kiedy patrzył na niego, miał ochotę pochwycić go w ramiona i nie puścić. Kiedy widział smutek w jego oczach, pragną sprawić, żeby zniknął. W chwilach radości chciał, aby ten szeroki uśmiech pozostał na zawsze na jego łagodnej twarzy.
Wydawał się być idealny i nie mieć wad. Czy tak nie myślą właśnie osoby zakochane? Nie dostrzegają złych cech osobowości drugiej osoby?
*
Shikamaru tak się cieszył, że z początkiem wakacji rozpocznie zajęcia ze sztuk walki. W ich małym mieście Naruto jako jedyny posiadał czerwony pas. Jeszcze rok, a mógłby się ubiegać o czarny. O rangę niżej plasowały się Sakura i Ino. Dalej byli Hinata, Lee i Tenten z nieżyjącym już Neji'm. Gaara i Temari zaczęli swoje treningi rok temu. Uczyli ich Kakashi-sensei i Gai-sensei. Ta dwójka nauczycieli to niezła mieszanka wybuchowa. Niesamowicie ze sobą konkurowali.
Sasuke obiecał Naruto, że na pierwsze w tym roku zajęcia pójdzie razem z nim. Chłopak bardzo zachęcał go do udziału w tych zajęciach.
Blondyn ubrany był w białe kimono z czerwonym pasem. Uzumaki rozgrzewał się. Dawno nie trenował ze względu na pobyt w szpitalu i na 'wakacjach', ale ten zawsze był w formie.
- Naruto, mój ulubiony uczeń powrócił – zaczął Jiraya. Starzec już od roku nie uczył, ale z chęcią przychodził, żeby poobserwować innych.
- Jasne, staruszku!
Kiedy zajęcia na dobre się rozpoczęły, Naruto zaczął ćwiczyć z Lee. Starszy chłopak miał ochraniacze na rękach, a Uzumaki trafiał w nie nogami, uderzając. Pozostali uczyli się nowych ruchów albo ćwiczyli łamanie desek.
Kakashi-sensei rozkazał wszystkim dobrać się w pary. Lee zawsze ćwiczył z Gai-sensei'm, bo była nieparzysta liczba na tych zajęciach. Ale teraz, gdy Neji nie żyje, zaczął ćwiczyć z Naruto, któremu chciał dorównać.
- Ustawcie się naprzeciwko siebie, przypomnimy ruchy, których nauczyliście się w tamtym roku. Ja i Lee pokażemy wam te kombinacje ruchów.
Gai-sensei ustawił się razem z chłopakiem na macie. Ukłonili się sobie. Lee wyprowadził atak dłonią, a mistrz go odepchnął. Ten spróbował go przewrócić, ale skończyło się, że po paru ruchach obaj leżeli na macie.
Po skończonych zajęciach wyszli razem do szpitala odwiedzić Shikamaru. Chłopak marudził niesamowicie na jedzenie, personel, skrócony czas na sen, brak zajęcia, płatną telewizję i to, że musiał jeszcze dwa dni tutaj być.
Sasuke został dłużej u przyjaciela.
*
Wszedł po cichu do domu. Wyjął słuchawki z uszu i wyłączył cichą muzykę z telefonu. Usłyszał wrzeszczącego Itachi'ego. Zdjął swoje nowe buty, a plecak z kimono położył przy drzwiach do swojego i Sasuke pokoju.
Zerknął do kuchni, skąd dochodziły krzyki. Otworzył lekko drzwi do tego pomieszczenia i przez małą szparkę obejrzał, co się dzieje, jednak nie widział wszystkiego.
Itachi siedział na krześle przy stole, a obok niego jakiś starszy od niego mężczyzna koło trzydziestki. Przez chwilę mignęła mu jego twarz.
Jasna skóra, blond włosy stojące we wszystkie strony, mały nos i niebieskie oczy. Tak jakby patrzył w lustro. Osoba ta była tylko starsza, nie miała blizn na policzkach. Widział go tylko przez sekundę.
Jego serce zaczęło bić szybciej. Zamknął oszołomiony drzwi i szybko założył buty. Wybiegł z domu.
*
Sasuke wrócił paru minutach do domu zadowolony, że mógł porozmawiać z Shikamaru i posłuchać jego marudzenia.
- Naruto! - powiedział, widząc plecak blondyna.
Wszedł do pokoju, chcąc zobaczyć blondyna. Poszedł do łazienki, kuchni i salonu (zobaczył tam tylko brata, który oglądał telewizję) i go nie znalazł. Wyjrzał na podwórko i także tam go nie było.
- Itachi! - zawołał starszego. - Wiesz, gdzie jest Naruto?
- Co? - zaniepokoił się. - To nie ma go z tobą?
- Nie, miał wrócić wcześniej, bo nie zaszedł ze mną do szpitala… - przerwał. - Jego plecak tu jest.
- Sasuke, ja… nie mam pojęcia. Szukałeś dokładnie? - spytał, wyłączył telewizor.
Sięgnął po swój telefon i zadzwonił do Uzumakiego. Dzwonek odezwał się. Dźwięk pochodził z pomarańczowego plecaka. Sasuke wypakował z niego rzeczy i zobaczył telefon.
- Itachi, gdzie on jest? - spytał żałośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz