Pierwszy września jest cholernie ciężkim dniem. Kiedy wiesz, że musisz wrócić do rzeczywistości. Poświęcać od nowa ogrom czasu na naukę i stresować się jak mało kto. Wymagają od ciebie. Oceniają.
Usiadł w ostatniej ławce od okna obok Sasuke.
Tyle się zmieniło - priorytety, myśli, znajomi, uczucia, życie.
Zawsze siedział w pierwszej ławce, zawsze się zgadzał na bycie wykorzystywanym do konkursów, plakatów, wystąpień - jak trzeba było odwalić brudną robotę albo reprezentować szkołę - to na niego spadały wszystkie obowiązki. A sam nie mógł odmówić.
Nigdy więcej.
Naruto spojrzał na Sasuke i mrugnął do niego zadziornie. Hinata obserwowała go z pierwszych ławek pod ścianą. Zobaczyła na imprezie ich razem i nagle wszystko robiło się jasne. Te gesty, to ciągłe bycie razem, czy nawet rozmowy... Odbierała już to inaczej i patrzyła na to pod innym kątem. Miała szersze horyzonty.
Profesor Anko weszła do sali, a pierwsza lekcja w tym roku szkolnym się rozpoczęła.
*
- Uspokój się, Itachi! - przerwał Minato.
- Jak ja mam się uspokoić, Minato - krzyczał Itachi. Zastanawiał się, jak coś takiego mogło się dziać pod tym dachem.
Dlaczego on o niczym nie wiedział, dlaczego się nie domyślał, dlaczego Sasuke o niczym mu nie powiedział? Co się dokładnie stało i kiedy? Chciał poznać zbyt wiele odpowiedzi na zbyt wiele pytań.
- Od jak dawna wiesz o wszystkim? - spytał, chodząc nerwowo po salonie.
Jego własny brat i wychowanek!
- Od naszego wyjazdu na wakacje. Mieli razem pokój.
Itachi ułożył ręce na twarzy i ściągnął je po chwili. Westchnął.
- Kiedy to się w ogóle zaczęło. Sasuke nigdy nie przejawiał zainteresowania własną płcią.
- Ale też nikim innym - podsumował. - Może to trwa chwilę i zaraz im przejdzie. To tylko nastolatki - Minato położył dłoń na ramieniu Itachi'ego.
- Albo trwało jeszcze przed próbą samobójczą Naruto i jest... czymś więcej - szepnął.
- Dramatyzujesz, Itachi. tego nie wiemy. Najlepiej zagrać z nimi w otwarte karty, porozmawiać i ustalić... jakieś zasady... dotyczące - nie wiedział jak ubrać słowa - ich znajomości.
- Sugerujesz, że to coś da? - zastanowił się. - Nie, nie zgadzam się, żeby Naruto był z Sasuke pod tym dachem razem.
- Przemyśl to wszystko. Reagujesz dosyć pochopnie - powiedział Minato, podając herbatę Itachi'emu. - Usiądź i uspokój się. Masz wypij herbatę.
Cóż starszy Uchiha postąpił, jak to na niego przystało. Wziął kubek i wypił od razu całą jego zawartość. Minato aż się skrzywił, wyobrażając sobie wrzątek spływający mu do gardła. Itachi'ego najwyraźniej nic już nie rusza.
- A lepiej byłoby po prostu przeczekać i im na wszystko pozwalać, kiedy my o wszystkim wiemy? - spytał się nagle.
- To ty powinieneś zdecydować, w końcu to ty ich wychowywałeś przez całe życie. Ale... - zaciął się.
- Ale?
- Oni wydają się być szczęśliwi... razem.
- Bzdura! - warknął Itachi. W jego głowie cały czas kotłowały się myśli. Nie mógł się na niczym skupić, nadal był zamroczony informacją, którą usłyszał już wcześniej. - A potem się pokłócą, bo zrozumieją, że kierowały nimi młodzieńcze hormony. Sasuke jest rozsądny, zawsze trzymał się z Shikamaru, ale interesowały go na pewno dziewczyny. A Naruto... jego interesowała nauka.
- Nauce się nie oświadczy - odpowiedział Minato.
Itachi podszedł do okna i popatrzył na zachodzące słońce.
- Sasuke też nie, przynajmniej nie w tym kraju - rzekł.
Minato westchnął i rozłożył się na fotelu.
- I co zamierzasz zrobić? - spytał cicho.
A Naruto ledwie słyszalnie wycofał się z przedpokoju. Kolejna rozmowa, której nie powinien słyszeć. Jego rodzina miała talent do dowiadywania się o rzeczach, o których nie powinna mieć najmniejszego pojęcia.
Z szybko bijącym sercem wyszedł na dwór niezauważony.
*
Naurto wrócił przed północą do domu Minato. Musiał otrząsnąć się z tych wszystkich emocji. Poszedł na długi spacer, nawet nie zauważył, kiedy zaczęło się ściemniać, a wieczór zmienił się w piękną, gwiaździstą, letnią noc. Chociaż był już październik, było wyjątkowo ciepło, chociaż na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. Jutro sobota, więc przynajmniej nie musiał się martwić, żeby się wyspać na następny dzień do szkoły.
Otworzył drzwi do mieszkania i zapalił światło w przedpokoju. Od razu zmrużył oczy i jest przetarł dłońmi, a potem ziewnął. Był naprawdę zmęczony i głodny. Zdjął buty i odłożył je na miejsce. Najciszej jak potrafił wspiął się po schodach, żeby zauważyć, że w jego pokoju nikogo nie ma. Ani Sasuke, ani jego rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz