Brak bliskich to największa tortura.
Naruto prawie słyszał krzyki zielonookiego chłopca w swojej głowie. Nie mogąc wytrzymać tego, że siedzi bezczynnie uwięziony i komnatach Sasuke, zaczął krążyć po pokoju. Co raz nachodziły go straszne wizje, w których młodzieniec bardzo cierpi, a on nie daje rady w żaden sposób mu pomóc. Nawet nie ma do tego okazji. Nie może pogłaskać go po tej niewinnej, chłopięcej twarzy i szepnąć na uszko, że będzie dobrze. Co prawda próbował powstrzymać Sasuke przed zrobieniem krzywdy rudowłosemu, ale ten nie chciał słuchać, jakby nie rozumiał tego, że chce zniszczyć życie dziecku.
Musi się stąd wydostać. Musi znaleźć sposób. Musi zrobić cokolwiek!
Patrzy przed siebie na zbiór wielu ksiąg. W jednej sekundzie oświeca go. Sasuke czarował. Każdy wampir to potrafił. Wymagane jest jedynie znać formułkę. Mężczyzna powinien gdzieś tutaj mieć jakikolwiek tomik zaklęć, których brak w bibliotece. Całe szczęście, że Sasuke postanowił nauczyć go czytać. Inaczej byłoby z nim źle.
Znajduje małą, cienką książeczkę ze znakami na zniszczonej, fioletowej okładce. Uśmiecha się i w myślach gratuluje sobie. Teraz jeszcze musi ją ukryć. Naruto szybko wciska tomik pod łóżko, upewniając się wcześniej, że nikt tego nie zauważy.
Po paru minutach patrzenia na ciekawe tytuły innych ksiąg Sasuke wraca. Cały poplamiony krwią idzie zapewne wziąć kąpiel. Naruto robi się niedobrze patrząc, ile tego cudownego, życiodajnego napoju zostało na ubraniach mężczyzny. Zerka z przerażeniem na brudny sztylet, którego nigdy wcześniej nie widział.
*
Gaara doskonale pamiętał ciepłe ramiona podnoszące go z brudnej ziemi. Nieświadomie wtulał się w względnie bezpieczne, miękkie i grube szaty. Jak przez mgłę widział, jak wracał spokojnie do zamku. Do prawie domu. Czuł, jak jest rozbierany i delikatnie myty. Na jego szyi pojawia się bandaż,a w jego rozchylone usta wlany został ten słodki napój, którego owoce rosną w ogrodzie.
Kiedy Gaara się obudził, natychmiast podniósł się, aby wypatrzeć, gdzie dokładnie się znajduje. Jego dłonie zostały przywiązane do drewnianego 'stołu', na którym leżał. W jednej sekundzie poczuł olbrzym strach, a łzy same wypływały z zielonych oczu. Jego brzuch zaburczał żałośnie z głodu.
Skulił się, chcąc nie tracić zbyt dużo ciepła w tym przerażająco zimnym pomieszczeniu. Pokój był mały. Znajdowała się w nim jedna, słabo świecąca świeca i stół.
Gaara pogrążył się w przemyśleniach. Nie wiedział w końcu, co się dzieje, co się z nim stanie, dlaczego dokładnie tu jest. Był pewny jedynie dwóch rzeczy, że jest w zamku i że Sasuke jest wściekły.
Zadrżał, kiedy pomyślał o furii wampira. Jego postępowanie na sto procent mu się nie spodobało. W jednej chwili zapragnął utonąć w opiekuńczych ramionach Naruto, który próbował od tych tygodni, spędzonych tutaj, o niego dbać. Zawsze uważał, kiedy chciał jego krwi. Zawsze bał się swoich własnych reakcji, ale zawsze pamiętał, aby go opatrzyć i przypadkiem nie ugryźć. Sasuke zawsze gryzł go pierwszy, blondyn natomiast ssał lekko ranę, ale nigdy nie chciał go ukąsić. Dopiero, kiedy wampir rozkazał mu wykonać ten rozkaz, pojawiły się problemy. Z tego powodu i jego głupich pomysłów, przez naiwne marzenia znajduje się teraz w tak beznadziejnej sytuacji.
*
Sasuke wszedł bezszelestnie do zimnego pomieszczenia. Podszedł spokojnym krokiem do rudego chłopaka i zabrał niesforny kosmyk włosów z jego czoła. Następnie potrząsnął młodzieńcem i spojrzał, jak Gaara otworzył zaspane oczy. Całe jego ciało odsunęło się na tyle, ile pozwalają więzy.
Strach w jego zapłakanych oczach był piękny. Sasuke ujrzał skruchę, ale i niemałe zaufanie. Czuł, że Sasuke zrobi to, co zamierza, bo tak trzeba. Kiedy zobaczył mały, ostry sztylet w dużej, bladej dłoni mężczyzny zaczął szlochać.
- Przepraszam. Ja nie... Ja tylko... - mówił szybko, nie mogąc oddychać.
Wampir wolną dłonią otarł łzy chłopca i przekręcił go na plecy. Gaara całkowicie odkryty, nagi i zmarznięty posłusznie pozwolił na dotyk Sasuke, bojąc się tylko większej kary. Jego serce biło bardzo szybko tak, jakby chciało przebić się przez klatkę piersiową.
- Wiem - odpowiedział.
- Ja... Wiem, że nie powinienem był... Ale tak się bałem dłużej tu zostać - chlipał. - Że mnie skrzywdzisz, że nie będę miał nikogo przy boku...
- Wiem - odpowiedział ponownie, jednocześnie w myślach mówiąc sobie, jak bardzo nie chce skrzywdzić małego chłopca. Jednak wiedział, że to jedyna odpowiednia droga.
Jednocześnie lewą ręką chwycił za włosy Gaary i zmusił go do nadstawienia szyi. Sztylet powoli przecią skórę chłopca, a krzyk roznosił się po lochach przez długi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz