Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

17.9.16

P: Płonąca Historia - I

Na przypomnienie zakończonych już wakacji, krótkie, 4-ro rozdziałowe lekkie opowiadanie. Zapraszam serdecznie ♥

1.

Piątka przyjaciół piekła kiełbaski.
- Słuchajcie - powiedział Patryk i wstał, żeby zwrócić uwagę innych. - Nikt nie opuszcza ogniska, dopóki każdy z nas nie opowie wymyślonej przez siebie historii - zaczął. - Możemy siedzieć tutaj aż skończy nam się jedzenie i wzejdzie słońce, ale chcę, żeby było jak na prawdziwym ognisku - dokończył stanowczo.
Daria wstała z kłody drzewa, na której wcześniej siedziała.
- Oczywiście musi być straszna. - W świetle ognia wyglądała przerażająco.
- Ile wy macie lat? - spytał się Krystian.
- Po dziesięć - odpowiedziała Daria żartobliwie. - Zobaczycie, że będziecie zachowywać się jak przerażone dzieci po pierwszym horrorze - przekonywała żarliwie.
- Jesteśmy prawie dorośli, nawet się nie zlękniemy! - odparł za wszystkich Krystian.
- Chcesz się założyć? - spytała Daria, odrzucając czarne pasemko włosów z czoła.
Krystian nie odpowiedział.
Było bardzo ciemno. Granatowe, bezchmurne niebo zostało pokryte milionami pięknie świecących, migających gwiazd. Tutaj wszystkie noce są ciepłe. Grupa nastolatków z miasta niedaleko przyjechała nad jezioro rowerami, które stoją niedaleko rozłożonych zielonych namiotów. Było słychać świerszcze i palące się kawałki drewna.
Patryk wpadł na pomysł, aby wybrać się nad Jezioro Białe i dzięki niemu teraz tu są. Plan był taki, żeby trochę się pobawić, pokąpać w ciągu upalnego popołudnia i wrócić następnego ranka. Wszyscy szybko się zgodzili, bo wiedzieli, że to bardzo niedaleko od domu. Rozdzielili się w przynoszeniu namiotów. W jednym spały dwie osoby. Każdy przygotował swój własny śpiwór. Na początku był mały kłopot z rozłożeniem jednego schronienia, ale jak inni pomogli, problem został szybko rozwiązany.
Oskar zaczął się trząść i zbliżył się do swojego psa - Andy'ego. Owczarek zaszczekał.
- Żartujesz, prawda? - zapytał strachliwie. - O takiej godzinie?
Była dokładnie północ. Każdy wiedział, że Oskar bardzo bał się takich rzeczy, choć na co dzień to ukrywał.
Miał krótkie, kasztanowe włosy, które gładko opadały na nieopaloną twarz. Jego piękne, duże oczy w kolorze błękitu wpatrywały się w czerwone płomienie. Był w  spodenkach po kolana i białej koszulce na ramiączka. Na ten zestaw miał nałożony cienki sweter.
Krystian wyciągnął długie ręce do ciepła, aby się trochę ogrzać.
- Tak! - wykrzyczała Laura. - Właściwie to przygotowałam się na taką okazję. - Odgarnęła grzywkę i poprawiła kucyk. - To może ja zacznę.
Laura była niską i szczupłą dziewczyną o czekoladowych oczach i brązowych włosach, które zostały jak zawsze, związane zieloną gumką. Nosiła na sobie długą, czarną sukienkę w białe kropki.
- Dobrze, ale na początek coś łagodnego - powiedział Krystian, widząc lekki strach na twarzy przyjaciela.
Laura pokiwała głową na znak zgody i dorzuciła parę patyków do ognia.
- Stało się to w Lublinie. Pewnego razu dziewczyna o imieniu Maja spostrzegła nowoczesny dom, którego nigdy wcześniej nie widziała. Nie wiedziała co, ale coś kusiło ją, aby tam zajrzeć. Z czystej ciekawości postanowiła odwiedzić nowych mieszkańców. Przeszła przez bramę, jakby ktoś kazał jej, aby otworzyła drzwi i weszła tam. Zapukała jeden raz, ale nikt jej nie odpowiedział. Na drzwiach pokazał się czerwony, wydrapany napis ,,Nie rób tak''.
- Czyli już wiemy, że na pewno tak uczyni - przerwał Krystian.
- Racja - poprała go Daria.
Oskar uśmiechnął się. Zaczął bawić się swoją brązową bransoletką, którą dostał na prezent od Igora na swoją siedemnastkę, która  odbyła się dwa tygodnie temu, na początku wakacji.
Laura kontynuowała dzielnie, nie przejmując się przyjaciółmi:
- Nastolatka speszyła się, lecz to nie przeszkadzało jej, aby spróbować jeszcze raz. Maja tym razem usłyszała piekielny wrzask ,,Miałaś tak nie robić!". - Ostatnie słowa wykrzyczała. Oskar podskoczył. - Luksusowy dom zaczął zmieniać się w obskurny i stary budynek. Deski były połamane, wiele zardzewiałych gwoździ po prostu leżało w ogrodzie, z którego kwiaty i drzewa zamieniły się w popiół i parę patyków. Nagle drzwi otworzyły się i zaskrzypiały, a z nich wyszły cztery blade ręce. Wciągnęły ją. Dom wrócił do swojej poprzedniej, pięknej wersji. Z tej samej szkoły wracał chłopak, który był świadkiem całego zdarzenia. Natychmiast podbiegł i otworzył drzwi. A jego teraz wciągnęły już nie cztery, ale sześć trupich rąk.
Przez chwilę byli cicho, dopiero Patryk wyrwał się z krótkiego letargu.
- To było mocne, ale nie aż takie straszne - zaczął.
- I tak najlepszą historyjkę powie mój kuzyn - powiedziała pewnie.
Nastolatkowie zdziwili się trochę.
- Ach, tak! Zapomniałam wam powiedzieć, że Igor przyjedzie później swoim samochodem. Za jakąś godzinę powinien tu być - wyjaśniła Laura. - Chociaż znając jego to pewnie, a raczej na pewno się to przedłuży.
Daria ucieszyła się. Od ponad roku nie widziała tego chłopaka. Kiedyś, jak jeszcze się nie przeprowadził, byli sąsiadami, a on bardzo ją lubił odwiedzać i bawić się razem, tak samo jak z Oskarem, którzy nadal się spotykają ze sobą.
Igor jest starszy od wszystkich o rok, ale zdecydowanie niższy niż powinien być nastolatek w jego wieku. Ma czarne, krótkie włosy i oczy zielonego koloru z pomarańczowymi przebłyskami, co podkreślała jego blada skóra.
- To ja was teraz trochę rozruszam - powiedziała Daria.
Oskarowi zabiło szybciej serce, bo wiedział, że dziewczyna wczuje się w to, co zrobi.
- Słyszeliście może o taksówkarzu i żołnierce? - zapytała, a wszyscy pokręcili głową przecząco. - To dobrze, ale najpierw przysuńcie się bliżej mnie i cały czas patrzcie się na moje oczy.
Chłopacy nie wiedzieli, czemu to miało służyć, ale zrobili to, co kazała.
- Pewnej nocy pewien taksówkarz miał nocny dyżur. Przyszła do niego młoda kobieta w dużym mundurze żołnierskim.
- O, nie - przerwał Oskar.
-  Spytała, czy może ją podwieźć na pobliski teren poligonu. Mężczyzna odpowiedział jej twierdząco. Gdy już się tam znaleźli, ona powiedziała, aby zaczekał pięć minut. Mężczyzna zgodził się na ten układ, bo wiedział, że może sporo zarobić. - Daria tajemniczo zniżyła głos. - Wróciła po kwadransie bardzo zadowolona. Poprosiła, aby ten szybko zawiózł ją po szpitala na obrzeżach miasta. Sytuacja się powtórzyła, a kobietę rozpierała radość. Czekał godzinę, a licznik bił.
- Rany, ile ten koleś musiał dostać kasy - jęczał Krystian.
Laura tylko wzruszyła ramionami.
- Zapytała, czy może teraz podjechać na cmentarz odwiedzić jej zmarłego chłopaka. Mężczyzna zirytował się, ale przytaknął - kontynuowała. - Zależało mu na tych pieniądzach. Wiedział, że kobieta musiała bardzo dużo zarabiać. Jednak przestraszył się miejsca, do którego miał ją zabrać. Był środek nocy.
- Też bym się zląkł, gdyby ktoś mnie poprosił o coś takiego - przerwał ponownie Krystian.
- Czuł się niepewnie, gdy na twarzy młodej kobiety wciąż widywał nienaturalny i szeroki uśmiech. - Na ustach Darii wykwitł podobny gest. - Dotarli szybko do domu rodzinnego jej chłopaka, który został postrzelony, znów wysiadła, a on czekał zdenerwowany. Ciągle mówiła o strasznych wydarzeniach na ostatniej akcji. Kierowca zawahał się odrobinę i zebrał odwagę, aby jej coś powiedzieć. - prawie szeptała. - Czy jest pani... bogatą debilką?! - ryknęła głośno, aż echo rozniosła się po lesie. Potem zaczęła się śmiać widząc reakcję innych i ich miny.
Andy podniósł głowę, zaczął szczekać i merdać ogonem.
Oskar i Laura przytulili się do psa. Krystian i Patryk złapali się za ręce i zaczęli się śmiać, nie spodziewając się czegoś takiego. Zaraz potem krzyknęli i odskoczyli od siebie, kiedy zorientowali się, co zrobili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy