Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

12.7.16

O: Anioł - II

Zapraszam serdecznie na drugą i jednocześnie ostatnią część.
Sasuke zaniepokoił się.
- Jesteś głodny? - zapytał, gdy zaburczało mi w brzuchu. 
Pokiwałem głową. 
- Proszę - powiedział chłopak i podał mi ze swojej torby bułkę i butelkę soku.
Moje oczy prawie wyszły z orbit.
- Mogę - spytałem nieśmiało.
- Tak, oczywiście. Dlatego chcę ci to podarować - powiedział z uśmiechem.
Natychmiast poczułem się lepiej. Prezent, byłem uradowany. Otworzył butelkę z piciem i wręczył mi ją, żebym się napił. Tylko troszeczkę, żeby na dłużej starczyło, ale byłem spragniony, więc mi się nie udało. 
- Jedz, potem dam ci jeszcze jedną. Rozumiem, że długo nie jadłeś. Jesteś bardzo wychudzony. Nie powinno tak być, ty rośniesz.
Lekka mżawka zaczęła na nasze nieodkryte głowy. Brunet wstał i patrząc w niebo, wyjął granatową parasolkę i rozłożył ją. Wyciągnął dłoń do malca.
- Chodź. Nie pozwolę, żebyś moknął mi na deszczu. Przenocujesz u mnie.
- Naprawdę? - Byłem zdumiony jego pomocą. Spłynęła mi łza po policzku.
- Naprawdę – Chwyciłem jego rękę swoimi drobnymi paluszkami, a on pociągnął mnie leciutko i wstałem.
- Czemu płaczesz, spytał.
- Dziękuję. Bardzo się cieszę – Brunet uśmiechając się, wytarł kciukiem mój mokry policzek. Chwyciłem jeszcze misia i podałem siatkę.
Ścisnął lewą dłoń na mojej prawej i poprowadził mnie przyciągając pod parasol.
Byłem szczęśliwy. Będę miał gdzie spać, dostałem jedzenie… Szliśmy przez park, a słońce właśnie zachodziło na horyzoncie, oświetlając nas.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze, jak się nazywasz – odezwał się, a na łagodne brzmienie jego głosu zadrżałem.
- Przepraszam. Nazywam się Naruto. A pan?
Sasuke – odpowiedział. - Mam do ciebie małą prośbę.
- Jaką? Spróbuję ją wypełnić – zastanawiałem się, o co mu chodzi.
- Nie przepraszaj mnie, bo nie jestem na ciebie zły i nie mów do mnie per panie, dobrze?
- Tak.
Zobaczyłem niewielki parterowy domek z ogródkiem.
- To tutaj – ogłosił, kierując się do drzwi. Z kieszeni granatowego swetra wyjął klucze i otworzył nimi drzwi.
Pozwolił mnie pierwszemu wejść do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było duże, a przynajmniej większe niż moja łazienka z kuchnio-salonem.
Oliwkowe ściany pasowały do szafy i wieszaków oraz półek utrzymanych w kolorze ciemnego drewna. W podobnym odcieniu były panele. Zaprowadził mnie do ciepłej kuchni i posadził na krześle przy stole. Sam podszedł po czarnej lodówki i włożył tam zakupy.
- Chcesz kakao i kanapki? - zapytał.
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu - Spojrzałem w dół. Sasuke wiedział, że byłem głodny, ale nie chciałem mu zawracać głowy. I tak już dużo dla mnie zrobił.
- Naru-chan! To nie kłopot. Poczekaj chwilę.
Posłusznie wykonałem jego polecenie i wsunąłem się bliżej stołu.
Sasuke zagotował wodę i zabrał się za krojenie pieczywa. Po chwili zbliżył się do mnie i podał mi kolację na talerzu.
- Dziękuję - Posłałem mu uśmiech, a ten go odwzajemnił.
- Proszę - Usiadł na krześle obok. - Naru-chan, powiedz mi, co się stało, jak byłeś mniejszy. Dlaczego zostałeś sam?
Sasuke nasłuchiwał się opowieści chłopca aż zrobiło mu się przykro. Wstał, zmierzył go wzrokiem i kucnął przy nim. Przytulił go delikatnie aczkolwiek stanowczo. Chciał mu pomóc. Dać ochronę, aby nikt już go nie nie skrzywdził. Świat wyczynił mu tyle złego...
- Chodź, pokażę ci twój pokój, potem umyjesz się i przebierzesz - Złapał go za dłoń i zaprowadził po schodach na górę. Otworzył drzwi i ukazał mi się przestronny pokój gościnny o błękitnych ścianach, białych zasłonkach i jasnej pościeli, która przykrywała dębowe łóżko, które stało w rogu. Obok niego była szafeczka nocna, a na niej lampka. Prawie cała podłoga została pokryta dywanem, na którym stała pod ścianą mała komoda z lustrem. Sasuke podszedł do niej i wygrzebał odpowiednie rozmiarem ubrania, które musiał nosić w swojej młodości.
Chłopak uśmiechnął się do mnie.
Oto Sasuke Uchiha, mój anioł, który dał mi dom, zaopiekował się mną i ocalił przed okrucieństwem świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy