Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

18.4.16

P: Lacrim - IV

- I? - spytał.

Fred czuł się zdenerwowany, miał napięte całe ciało, przez które przechodziły dreszcze.

George na początku nie odpowiedział, ale po chwili wyjął z kieszonki bluzy flakonik z fioletowym płynem i odłożył go na stolik.

- Zdałem! - Uśmiechnął się i rzucił się na brata, mocno go przytulając. - Jestem Mistrzem Eliksirów! Ogłoszą to oficjalnie rano.

Fred odsapnął szczęśliwy, objął go i poczochrał po rudych włosach.

- Lepiej powiedzmy o tym Agnes, bo już widzę, jak jutro taranuje drzwi do naszego domu tylko dlatego, że o tym nie wiedziała.

George czuł się tak wspaniale. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Iskierki przechodziły swobodnie po jego ciele, rozprowadzając pożądanie do każdej komórki. Jego oczy błyszczały, jakby uwięzione w nich były miliony gwiazd.

- O rany tak się cieszę.
*

- Kiedy powiem o tym Agnes i Lucasowi? - spytał. - Powinni o tym wiedzieć. I oczywiście Agnes zacznie coś podejrzewać, że coś ukrywamy. Pamiętaj, że była Krukonką.

Fred siedział w fotelu i machał sobie flakonikiem z eliksirem przed oczami.

- Nie wiem, za miesiąc może trochę później. - George usiadł w fotelu, odkładając herbatę na stolik. Poprawił swój błękitny szlafrok, w który był ubrany i sięgną po różdżkę, a następnie rzucił ponownie czar ogrzewający na mieszkanie, ponieważ ostatnie zaklęcie szybko przestało działać. Naturalnie uśmiechnął się, kiedy poczuł ciepło, które go otaczało. - Pamiętaj, że zawsze Lucas będzie ją chamował. Kochany Puchon.

- Wiesz, co? Przez jakiś czas zastanwiałem się czy w ogóle wysyłać nasze dziecko do Hogwartu. Może trafić do Ślizgonów - są ambitni i sprytni, ale przez to są odrzucani, a członkowie innych domów mają ich za gorszych. Slytherin jest pełen  przestępców, chociaż nie powinno tak być. Ale z drugiej strony w Dumstrangu uczą czarnej magii, a tego nie chcę.

- W sumie masz rację. Niektórzy pozapominali się, zeszli na złą ścieżkę, ale widocznie tak musi być.

- Hym. Pożyjemy, zobaczymy.

*

Mężczyźni ubrani w grube kurtki przechodzili się po malutkim, ośnieżonym parku. Wyglądał jak z bajki. Wszystko było obsypane białym puchem, który iskrzył, kiedy promienie słoneczne padały na płatki śniegu, przez co migotały ładnie.

W oddali grupka dzieci wraz z rodzicami bawiły się na śniegu. Urządzali bitwy na śnieżki, tarzali się, robiąc aniołki, a dwoje brzdąców lepiło bałwana. Każdy w ciepłych kurtkach, czapkach, rękawiczkach i szalikach. Mali czarodzieje mieli zaczerwienione od mrozu i wysiłku policzki. Dzisiejsze przed połódnie należało do bardzo chłodnych.

- Popatrz na nich - powiedział i wskazał palcem na grupę.

Kiedy George tylko odwrócił wzrok, natychmiast pochylił się i nabrał w swoje ręce śnieg, a potem przyłożył mu je do twarz, zadowolony uśmiechną się, kiedy jego brat zaczął krzyczeć i próbował pozbyć się zimnego śniegu, który wpadł mu za koszulkę i zaczął się roztapiać.

- Ty, ty... Zemsta będzie słodka, przekonasz się!

- Oj, nie gorączkuj się tak już kochaniutki.

Kierowali się do ławki, a kiedy już do niej dotarli, to odgarnęli z niej śnieg i usiedli na niej.

Fred cały czas patrzył na dzieci bawiących się parę metrów od niego.

- Pójdziemy dziś do magomedyka? - spytał.

George poprawił szalik.

- Po co? - spytał się.

- Wiesz, będziemy musieli chodzić na badania, no wiesz, po za tym ktoś musi zabrać dzidziusia z twojego brzusia.

- No tak. Możemy pójść. W końcu kiedyś trzeba to ustalić.

*

Mężczyźni siedzieli na krzesłach w poczekalni w Świętym Mungu przed gabinetem. Fred starał dać oparcie swojemu bratu, ale sam był nawet bardziej zdenerwowany od niego chociaż nie okazywał tego zbyt mocno. Za to George nerwowo wystukiwał w blat stoliczka palcem, drugą rękę miał zaciśniętą na czarnych spodniach. Przez jego ciało przechodziły delikatne dreszcze. Mieli za chwilę powiedzieć obcej osobie, lekarzowi o intymnych sprawach, których woleli pilnować, a teraz mieli być obdarci z wielu tajemnic.

- Niech czas się zatrzyma - powiedział George, kiedy drzwi gabinetu otworzyła ciężarna kobieta, a za nią mężczyzna. Wyszli z pomieszczenia, tym samym lekarz stojący w drzwiach ręką zaprosił ich do środka.


*

Etap przechodzenia przez ciążę był... trudny, uciążliwy i niewiarygodnie długi. Jednak Fred opiekował się George'em tak, jak tylko potrafił najlepiej. 

Z końcem lata pojawił się w ich życiu mały chłopiec, Dan. Z pięknymi, dużymi oczami. Cała rodzina była zaszokowana, jednak kiedy Molly zobaczyła maleństwo, to zakochała się w nim. Weasley'om żyło się długo i dobrze. Dzięki wielkiej mocy magicznej i umiejętnościom eliksirów George i Fred stali się poważani i bogaci. 

Niestety, sielanka zakończyła się w chwili, kiedy szesnastoletni Dan zaczął interesować się Czarną Magią i nieodwracalnie zmienił świat na gorsze.

Dan spoglądał swoimi pięknymi, dużymi oczami na swoich rodziców. A jego równie słodkie usta szeptały straszliwe klątwy. Dwa ciała, już martwe, leżały na ziemi, a ich syn roześmiał się głośno, radując się z potęgi, którą pozyskał.

3 komentarze:

  1. Hej świetne opowiadanie mam pytanie czy będzie kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, opowiadanie było poprawiane i na siłę reaktywowane z 2014r. To już ostatni rozdział, a seria nie bedzie kontynuowana, ale zapraszam do przeczytania innych opowiadań i tekstów na blogu ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy