- I? - spytał.
Fred czuł się zdenerwowany, miał napięte całe ciało, przez które przechodziły dreszcze.
George na początku nie odpowiedział, ale po chwili wyjął z kieszonki bluzy flakonik z fioletowym płynem i odłożył go na stolik.
- Zdałem! - Uśmiechnął się i rzucił się na brata, mocno go przytulając. - Jestem Mistrzem Eliksirów! Ogłoszą to oficjalnie rano.
Fred odsapnął szczęśliwy, objął go i poczochrał po rudych włosach.
- Lepiej powiedzmy o tym Agnes, bo już widzę, jak jutro taranuje drzwi do naszego domu tylko dlatego, że o tym nie wiedziała.
George czuł się tak wspaniale. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Iskierki przechodziły swobodnie po jego ciele, rozprowadzając pożądanie do każdej komórki. Jego oczy błyszczały, jakby uwięzione w nich były miliony gwiazd.
- O rany tak się cieszę.
*
- Kiedy powiem o tym Agnes i Lucasowi? - spytał. - Powinni o tym wiedzieć. I oczywiście Agnes zacznie coś podejrzewać, że coś ukrywamy. Pamiętaj, że była Krukonką.
Fred siedział w fotelu i machał sobie flakonikiem z eliksirem przed oczami.
- Nie wiem, za miesiąc może trochę później. - George usiadł w fotelu, odkładając herbatę na stolik. Poprawił swój błękitny szlafrok, w który był ubrany i sięgną po różdżkę, a następnie rzucił ponownie czar ogrzewający na mieszkanie, ponieważ ostatnie zaklęcie szybko przestało działać. Naturalnie uśmiechnął się, kiedy poczuł ciepło, które go otaczało. - Pamiętaj, że zawsze Lucas będzie ją chamował. Kochany Puchon.
- Wiesz, co? Przez jakiś czas zastanwiałem się czy w ogóle wysyłać nasze dziecko do Hogwartu. Może trafić do Ślizgonów - są ambitni i sprytni, ale przez to są odrzucani, a członkowie innych domów mają ich za gorszych. Slytherin jest pełen przestępców, chociaż nie powinno tak być. Ale z drugiej strony w Dumstrangu uczą czarnej magii, a tego nie chcę.
- W sumie masz rację. Niektórzy pozapominali się, zeszli na złą ścieżkę, ale widocznie tak musi być.
- Hym. Pożyjemy, zobaczymy.
*
Mężczyźni ubrani w grube kurtki przechodzili się po malutkim, ośnieżonym parku. Wyglądał jak z bajki. Wszystko było obsypane białym puchem, który iskrzył, kiedy promienie słoneczne padały na płatki śniegu, przez co migotały ładnie.
W oddali grupka dzieci wraz z rodzicami bawiły się na śniegu. Urządzali bitwy na śnieżki, tarzali się, robiąc aniołki, a dwoje brzdąców lepiło bałwana. Każdy w ciepłych kurtkach, czapkach, rękawiczkach i szalikach. Mali czarodzieje mieli zaczerwienione od mrozu i wysiłku policzki. Dzisiejsze przed połódnie należało do bardzo chłodnych.
- Popatrz na nich - powiedział i wskazał palcem na grupę.
Kiedy George tylko odwrócił wzrok, natychmiast pochylił się i nabrał w swoje ręce śnieg, a potem przyłożył mu je do twarz, zadowolony uśmiechną się, kiedy jego brat zaczął krzyczeć i próbował pozbyć się zimnego śniegu, który wpadł mu za koszulkę i zaczął się roztapiać.
- Ty, ty... Zemsta będzie słodka, przekonasz się!
- Oj, nie gorączkuj się tak już kochaniutki.
Kierowali się do ławki, a kiedy już do niej dotarli, to odgarnęli z niej śnieg i usiedli na niej.
Fred cały czas patrzył na dzieci bawiących się parę metrów od niego.
- Pójdziemy dziś do magomedyka? - spytał.
George poprawił szalik.
- Po co? - spytał się.
- Wiesz, będziemy musieli chodzić na badania, no wiesz, po za tym ktoś musi zabrać dzidziusia z twojego brzusia.
- No tak. Możemy pójść. W końcu kiedyś trzeba to ustalić.
*
Mężczyźni siedzieli na krzesłach w poczekalni w Świętym Mungu przed gabinetem. Fred starał dać oparcie swojemu bratu, ale sam był nawet bardziej zdenerwowany od niego chociaż nie okazywał tego zbyt mocno. Za to George nerwowo wystukiwał w blat stoliczka palcem, drugą rękę miał zaciśniętą na czarnych spodniach. Przez jego ciało przechodziły delikatne dreszcze. Mieli za chwilę powiedzieć obcej osobie, lekarzowi o intymnych sprawach, których woleli pilnować, a teraz mieli być obdarci z wielu tajemnic.
- Niech czas się zatrzyma - powiedział George, kiedy drzwi gabinetu otworzyła ciężarna kobieta, a za nią mężczyzna. Wyszli z pomieszczenia, tym samym lekarz stojący w drzwiach ręką zaprosił ich do środka.
Etap przechodzenia przez ciążę był... trudny, uciążliwy i niewiarygodnie długi. Jednak Fred opiekował się George'em tak, jak tylko potrafił najlepiej.
Z końcem lata pojawił się w ich życiu mały chłopiec, Dan. Z pięknymi, dużymi oczami. Cała rodzina była zaszokowana, jednak kiedy Molly zobaczyła maleństwo, to zakochała się w nim. Weasley'om żyło się długo i dobrze. Dzięki wielkiej mocy magicznej i umiejętnościom eliksirów George i Fred stali się poważani i bogaci.
Niestety, sielanka zakończyła się w chwili, kiedy szesnastoletni Dan zaczął interesować się Czarną Magią i nieodwracalnie zmienił świat na gorsze.
Dan spoglądał swoimi pięknymi, dużymi oczami na swoich rodziców. A jego równie słodkie usta szeptały straszliwe klątwy. Dwa ciała, już martwe, leżały na ziemi, a ich syn roześmiał się głośno, radując się z potęgi, którą pozyskał.
*
Etap przechodzenia przez ciążę był... trudny, uciążliwy i niewiarygodnie długi. Jednak Fred opiekował się George'em tak, jak tylko potrafił najlepiej.
Z końcem lata pojawił się w ich życiu mały chłopiec, Dan. Z pięknymi, dużymi oczami. Cała rodzina była zaszokowana, jednak kiedy Molly zobaczyła maleństwo, to zakochała się w nim. Weasley'om żyło się długo i dobrze. Dzięki wielkiej mocy magicznej i umiejętnościom eliksirów George i Fred stali się poważani i bogaci.
Niestety, sielanka zakończyła się w chwili, kiedy szesnastoletni Dan zaczął interesować się Czarną Magią i nieodwracalnie zmienił świat na gorsze.
Dan spoglądał swoimi pięknymi, dużymi oczami na swoich rodziców. A jego równie słodkie usta szeptały straszliwe klątwy. Dwa ciała, już martwe, leżały na ziemi, a ich syn roześmiał się głośno, radując się z potęgi, którą pozyskał.
Hej świetne opowiadanie mam pytanie czy będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńNiestety nie, opowiadanie było poprawiane i na siłę reaktywowane z 2014r. To już ostatni rozdział, a seria nie bedzie kontynuowana, ale zapraszam do przeczytania innych opowiadań i tekstów na blogu ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń