Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

6.5.16

T: Względna Miłość

Link do oryginału: [klik!]
Autor: HPFangirl71
zobaczył* - w ogyginale pisze poczuł, ale to by nie miało najmniejszego sensu, więc to zmieniłam. 


Było ciemno, kiedy James wkradł się do pokoju Albusa. Spojrzał na swojego młodszego brata, który leżał wciąż nieruchomo w swoim małym łóżku i zobaczył* uśmiech na jego piegowatej twarzy.

- Al, śpisz? – wyszeptał, szturchając chłopca po nodze.

- Nie, czekałem na ciebie – odpowiedział, jego głos dochodził cicho spod kocy, którymi był owinięty.

– Pomyślałem, żeby zaczekać aż mama i tata zasną – powiedział James, kiedy odsunął przykrycie, przez co mógł otulić się nim razem z jego bratem.

Gdy był obok niego, czuł ciepło Ala przy swojej chłodnej skórze. Przytulił się do niego, owijając ramię wokół jego talii w zaborczym uścisku.

- Byli dzisiaj bardzo rozmowni – wyszeptał mu do ucha.

- Tak, zgaduję, że byli… - zadumał głośno.

Dłoń Jamesa wśliznęła się pod flanelową górę od piżamy Ala, jego palce drżały przez dotyk ciepłego ciała.

- Pomyślałeś kiedyś, że to, co robimy jest złe? – Al nagle zapytał cichym, zamyślonym tonem.

- Co to znaczy, Al? Masz wątpliwości? Żałujesz bycia ze mną, prawda? – powiedział James, kiedy zaczął całować go czuło po szyi.

Al obrócił się twarzą do brata, sunął ręką po ciele i szerokiej piersi. Płaczliwie westchnął, potrząsając głową.

- Oczywiście, że nie…  Nigdy nie żałowałem niczego, co zrobiłem z tobą, Jamie. Kocham cię tak bardzo, ale trochę mi wstyd za to wszystko.

- Wstydzisz się mnie kochać, Al? – powiedział łamiącym się głosem.

- Nie… to po prostu fakt, że jesteśmy spokrewnieni. Jamie, jeśli byłby to ktokolwiek inny, wykrzyczałbym moją miłość na cały świat, ale jesteśmy tej samej krwi i to sprawia, że po prostu czuję się nieco źle.  – Głos Albusa urwał się trochę, jak mówił, bo wiedział, że jego słowa ranią Jamesa.

- Nie… Al, nie myśl tak. Może inni ludzie nie potrafią zrozumieć, jak to jest, ale to nie prawda, że robimy źle. To, co czujemy do siebie jest ważne. To wszystko, co powinno mieć znaczenie.

Przyciągną brata blisko, ich usta były zaledwie parę centymetrów od siebie.

- Al, skarbie, kocham cię, i wieżę, że nie ma w tym nic złego, pomimo tego, że jesteś moim bratem – powiedział szorstkim, wzruszonym głosem.

Albus przybliżył się. Jego usta zostały mocno przyciśnięte do warg młodszego, a jego noga rozsunęła uda Jamiego i tam pozostała. Drugi chłopak jękną w chwili dotknięcia ciepłych warg Ala. Jego język błagał o wejście, a Al chętnie przyjął jego wtargnięcie. W szaleństwie warg, języków i zębów. Pocałunek stał się żarliwy i przepełnione bólem głodu. Oboje wiedzieli, że to uczucie nie powinno między nimi istnieć. To był obłęd, żaden z nich nie mógł przestać…

Palce Jamesa powoli rozpinały guziki koszuli. Al skierował dłonie w kierunku bokserek starszego. Obaj prawie identycznie jęknęli. Ich usta połączyły się ponowie i przemieniły pocałunek w delikatne pieszczoty. Poznawali nawzajem swoje ciała. To było coś więcej nić tylko fizyczne potrzeby, kochali się, a to co miało tutaj miejsce, w ciemności zbliżało ich do siebie jeszcze bardziej.

Ten rodzaj intymniej przyjemności, musiał mieć rację…

James i Al byli braćmi… znajomymi… kochankami… bratnimi duszami… I Jamie miał rację, nic innego nie powinno mieć znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy