Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

9.4.16

P: Lacrim - III

Fred usiadł obok brata, który nadal leżał na łóżku. George w tej chwili wiedział, co ma powiedzieć, ale nie miał pojęcia, jak swoje myśli ubrać w słowa. W końcu chciał wykorzystać eliksir. Trzeba tylko obojętnie rozkręcić rozmowę i pójdzie szybko. Zawsze Fred może o prostu odmówić i po sprawie.

- Tak się ostatnio zastanawiałem, co by się stało, gdyby nasze uczucia względem siebie się oziębły albo wypaliły.

Brat spojrzał na chorego pytająco i niedowierzająco.

- Czy chcesz mi coś powiedzieć? - Fred zacisnął mocno usta. Zamknął oczy, spodziewając się najgorszego.

George złapał jego dłoń i pocałował ją.

- Kocham cię i mam nadzieję, że nigdy się nie rozejdziemy. - Uśmiechnął się.

Fred odsapnął łagodnie, ciesząc się z wypowiedzi.

- Popatrz na naszych rodziców, oni mimo kłótni są razem, mają mnóstwo dzieci. Są szczęśliwi. - George wyłapał coś ciekawego w tej wypowiedzi.

- Powiedzieć ci coś ciekawego?

- Hym? Mów. Jestem ciekawy.

- Mama nie zaprosiła nas bez powodu do siebie. Hermiona chce powiedzieć, że będzie więcej Weasley'ów na świecie.

Fredowi prawie oczy wypadły, otworzył je szerzej, nie dowierzając tego, co słyszy.

- No, to braciszek się postarał! - George uśmiechnął się szeroko. - Myślałem, że będzie taki niewinny do końca życia. Miał przed tym duże opory. - Starsi bracia odrobinę wyśmiewali się z tego i rzucali w niego piłeczką czystości. To żółta kula, która zmienia kolory na czerwony - kiedy osoba trzymająca ją uprawiała już seks i na niebieski - kiedy osoba jeszcze tego nie robiła. W rękach Rona zawsze była koloru błękitnego.

Ron poprosił o rękę Hermionę pół roku temu. Kochali się, więc musieli pragnąć własnego dziecka.

- Sam nie mogę uwierzyć, że w końcu to zrobił. On zawsze czekał na odpowiednią chwilę. Nie to, co ty - naburmuszył się. - Ledwie dowiedziałeś się o moich uczuciach, fascynacji facetami i od razu wziąłeś do łóżka.

- Bo nie mogłem wytrzymać! Jesteś piękny, nawet teraz z tą górą wysmarkanych chusteczek obok siebie. Masz przecudowne ciało, silne, takie męskie. Dużego penisa, którego codziennie widziałem w łazience...

George zaczerwienił się, ale zaraz potem powiedział:

- Czekaj, czekaj! Przecież nigdy nie widzieliśmy siebie nago, przed tym, jak zaczęliśmy chodzić ze sobą.

Fred zachichotał nerwowo i podrapał się w tył głowy.

- Podglądałem cię, przez zaczarowane lustro. Ja widziałem cię w o wiele mniejszej wersji, a ty mnie nie.

- Cóż, dobrze wiedzieć po tylu latach.

- No i masz przystojną twarz...

- Bo ty masz prawie taką samą.

Fred w odpowiedzi uśmiechnął się.

- Do tego byłem bardzo ciekawy. Wiesz, jak to się robi z mężczyzną i jesteś zdecydowanie najlepszy w swoim rodzaju.

- Dziękuję. - Nadal rumieniec nie schodził mu z twarzy. - A w związku z Hermioną, czy ty chciałbyś mieć kiedyś dziecko? - spytał cicho.

Fred popatrzył na niego z góry i po chwili wszedł pod koce i objął męża.

- Chciałbym, chociaż musiał bym się bardziej zastanowić i gdyby to było możliwe, to mógłbym ci dokładniej powiedzieć. To jest dowód tego, że kocham cię nad życie. - Z ręki zdjął obrączkę i pokazał ją bratu. Ich związek został zaakceptowany przez magię. Zaraz po ślubie Hermiony poszli do czarodzieja, który łączył ich brata, aby się spytać, czy oni też mogli by wziąć ślub - prywatnie. Zaraz potem mężczyzna złożył wieczystą przysięgę, że nie ujawni ich związku. Według magii są małżeństwem. Chociaż nie mogli tego świętować razem z rodziną. - Ale nie zdradzę cię po to, aby jakiejś czarownicy zrobić dziecko. I tak żadna by się na to nie zgodziła.

Zagryzł wargę.

- Mówiłem ci, że robię teraz niewiarygodnie trudny eliksir.

- Coś sugerujesz? - spytał, nie wiedząc do czego brat zmierza.

George złapał mężczyznę za barki i przyciągnął go do siebie, mocno całując w blade usta. Podczas pocałunku oboje otworzyli oczy i przytulili się, dotykając się swoimi torsami. Po chwili George oderwał usta od jego warg.

- Też chciałbym mieć dziecko. Tylko czy ty się zgodzisz na to?

- Co? O czym ty mówisz? - mówił, zdezorientowany.

Fred otworzył szerzej oczy, nie dowierzając.

- Robię eliksir Męskiej Ciąży.

- O rany, ty mówiłeś poważnie... - szeptał. - Czekaj, daj mi chwilę. Muszę wszystko sobie poukładać. Zaskoczyłeś mnie. - George kichnął. - Ja... Mam trochę pytań... Pewnie dziecko trzeba będzie ukrywać. Wytłumaczyć cię Mistrzowi Eliksirów - złapał się za głowę. - Poród może cię bardzo boleć. Całe szczęście, że doktorów obejmuje tajemnica lekarska. Chciałbym mieć syna. No i dobudować pokoik dla dziecka, kupić mu ubrania i te wszystkie duperele - odsapnął. - Daj mi trochę czasu. Muszę się oswoić z tą myślą. To wielka odpowiedzialność.

Fred poruszył się niespokojnie, a George był szczęśliwy, że jego mąż myślał tylko o tym, co by było, jakby już dziecko się urodziło.

- Hym, rozumiem.

- Kiedy kończysz ten eliksir?

- Miałem kończyć w środę, ale skoro dzisiaj nic nie zrobiłem, to znaczy, że skończę już w czwartek.

- Ok. Możemy porozmawiać o tym za godzinkę. Pójdę się umyć i przy okazji pomyślę o tym.

- Ja... jasne... - powiedział niepewnie. Bardzo się denerwował tą całą sprawą, dłonie miał spocone i drżały mu, ale był bardzo zdeterminowany. Pragnął mieć dzieci, ale to, że kocha mężczyznę mu to utrudnia, a tu nagle Mistrz wyskakuje z taką propozycją.

*

- Lepiej się już czujesz - zapytał. - Wyzdrowiejesz do jutra?

George poprawił poduszkę i wysmarkał nos w chusteczkę.

- Tak. Zdecydowanie. Już nie mam gorączki, tylko sam katar i kaszel.

- To dobrze, twoje eliksiry ci pomogły.

Fred odetchnął głęboko i postanowił coś rozpocząć ciężki temat.

- Cóż pora na pierwsze pytanie: Co z dzieleniem tych samych genów? Przecież takie dzieci są często w jakiś sposob upośledzone lub są charłakami.

To prawda. W dawnych czasach czasami rodziły się dzieci, których rodzice są krewnymi, ale często je zabijano zaraz po urodzeniu.

- Ta zasada dotyczy tylko kobiet. A co do magii... Obaj jesteśmy czystokrwiści i nasze dziecko też takie będzie.

Fred podrapał się po głowie.

- A co z rodziną... nie damy ukryć dziecka przez cały czas. Kiedyś trzeba będzie im powiedzieć. Z resztą rodzice zauważą, że masz brzuch. W końcu wejdą do naszego domu, wspólnej sypialni. Dziecko musi się bawić, wychodzić na dwór. Kto ma je wychowywać, opiekunka? Żadna nie zgodzi się na wieczystą przysięgę. A na razie nie możemy pozwolić, żeby ktoś się o tym dowiedział. Wszyscy by nas się wyrzekli.

- Ja... jeżeli zrobię ten eliksir doskonale, to... zostanę mianowany Mistrzem Eliksirów. To druga rzecz, dlaczego się tak staram.

- Miałeś przede mną dużo tajemnic...

- Zrozum, że najpierw sam musiałem dużo przemyśleć. Ale w końcu ci powiedziałem.

- Dziecko, tak samo jak nasz związek kiedyś się wyda... I nie możemy tego powstrzymać. Wiesz o tym. Jako że będę miał wysoki poziom społeczny mogę załatwić, że będę mógł je uczyć do jedenastego roku życia. A jeśli chodzi o inne dzieci, to wystarczy przejść barierę teleportacyjną i już mam mugolską szkołę, plac zabaw.

- Wygląda to dobrze. Wszystko ładnie zaplanowałeś.

- Bo chciałem cię udobruchać. I zapewnić dziecku wszystko, co będzie dla niego dobre. W końcu jednak pragnę mieć dziecko, ale bez ciebie raczej tego nie zrobię. - Uśmiechną się szeroko.

- No dobrze. Spróbujemy, ale w poniedziałek od razu mówisz mi, czym charakteryzuje się eliksir, przez ile działa, jakie są skutki uboczne i ile będzie trwała ta ciąża, bo nawet tego nie wiem.

George pokiwał głową.

- Ale jesteś gotowy, żeby opiekować się dzieckiem, wstawać dla niego w nocy, kupować jedzenie i dobudować pokój co nie?

- Oczywiście...

- Właściwie, to odpowiedź na te pytania mogę powiedzieć ci już teraz. Właściwie to jeśli eliksir jest dobry i zadziałał, to po godzinie po wypiciu powinienem zemdleć, więc się nie przestrasz. Działa właściwie przez tydzień, więc możemy pieprzyć się jak króliki - Na te słowa Fredowi zaiskrzyły się oczy -  No i mamy wpaść. - Uśmiechnął się. - Męska ciąża trwa cztery miesiące, czyli krócej i jest całkowicie bezbolesna, z czego się cieszę.

U kobiet przy rodzeniu nie może pomóc magia, bo może ona zachwiać rdzeń magiczny dziecka, przez co może się stać charłakiem.

- A skutek?

- No właśnie... działanie tego eliksiru kiedyś się powtórzy. Znowu będzie przez tydzień aktywne, ale nie mam pojęcia, kiedy. Może to być za rok, albo i za dwadzieścia.

- Okej, a mogą urodzić się na przykład bliźniaki, czy coś?

- Chyba tak. Tego nie wiem. Ale wątpię - powiedział.

- Szczerze cztery miesiące to bardzo krótko. Już będzie trzeba myśleć o kołysce i pokoiku. Trzeba będzie coś anonimowo zamówić. Jakąś tapetę w kwiatki, meble, zabawki i przede wszystkim dorobić to pomieszczenie. A ile eliksir zachowa swoje właściwości.

- Miesiąc, dlatego modlę się, żeby dostać ten tytuł i mieć wreszcie święty spokój!

- Ale najpierw musisz wyzdrowieć. Pójdę do kuchni i zrobię ci herbatę z eliksirem leczniczym.

George uśmiechnął się szeroko.

*

- Jedziemy na narty? - spytał Fred.

- Co? Przecież dzisiaj mieliśmy być u matki.

Mężczyźni siedzieli na fotelach w salonie i oglądali mecz śnieżnego Quidditha w chmurce. To magiczne urządzenie, które działa jak mugolski telewizor. Z małej, niebieskiej kulki emituje na ścianę obraz.

- To jak, ubieramy kurtki zakładamy narty i teleportujemy się? Możemy jeszcze zaprosić Agnes i Lucasa. Możemy się spóźnić.

-  Ok.

*

Fred nagle powalił George'a na śnieg i przeturlał się z nim. Śmiali się.

Mimo wczesnej godziny na dworze panowała ciemność. Poubierani są w grube kurtki, czapki i szaliki, a i tak zimno ich dopadało. Policzki szczypały od mrozu i silnego wiatru.

Agnes, kiedy tylko zobaczyła leżących braci natychmiast podjechała do nich.

Czarodziejskie narty utrzymują człowieka tuż nad nimi, przez co nie czuje się ich ciężaru.

- Co jest?

Lucas podjechał i zaśmiał się.

- Po prostu nie robili tego w tak publicznym miejscu i przy bardzo niskiej temperaturze, więc chcą teraz spróbować.

Agnes przyłożyła mu w ramię.

- Ups, nie chciałam. - Uśmiechnęła się perfidnie. - Zamierzałam trafić w twarz.

*

Nim się spostrzegli już był wieczór. Gdy wrócili do domu, umyli się i przebrali, a potem aportowali do rodziców, a kiedy to zrobili, to natychmiast zostali otoczeni przed rodzinę.

*

Fred skończył pracę wcześniej, specjalnie w ten dzień. Już za chwilę okaże się czy George jest Mistrzem Eliksirów, czy mikstura jest dobra i czy będą mieć dziecko.

2 komentarze:

  1. Witam!
    Owy blog jest wpisany do spisu fanfiction, ale nie dostrzegam tutaj żadnego linku do nas. Proszę o poprawę tego.
    http://polecane-fanfiction.blogspot.com/

    Z góry dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Link do spisu jest od dawna w zakładce BLOG.
      http://kolorowy-ametyst.blogspot.com/p/o-blogu.html

      Usuń

Czytelnicy