Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

15.4.15

P: Ametyst - II

Z dedykacją dla ~Wielki Mistrz Monte
Rozdział drugi - Tiara Przydziału.


   Profesor McGonagall w swej szmaragdowozielonej szacie zabierała pierwszorocznych z spod bramy. Przechodzili kawałek drogi i podziwiali część błoni Hogwartu. Gdy weszli do zamku, natychmiast skierowali się do Sali Wejściowej. Uczniowie zachwycali się wspaniałym wyglądem wnętrza. Kamienne, w kolorze przypominającym szmaragd ściany oraz marmurowe schody dawały szlachecki i bogaty wystrój. Pomieszczenie ocieplały płonące żywym ogniem pochodnie, które były jedynym źródłem światła, więc panował przyjazny półmrok z oświeconymi tylko niektórymi miejscami.
   W pewnym momencie nauczycielka zatrzymała się i powiedziała:
   - Witam was, moi drodzy uczniowie - spojrzała na dużą grupę osób. - Zaraz rozpocznie się uczta rozpoczynająca rok szkolny. A wy zostaniecie przydzieleni do prawowitych domów.
   Do grupy doszedł starszy uczeń. Kobieta uśmiechnęła się lekko, prawie niezauważalnie, widząc lawendowe oczy.
   - Każdy dom ma własne, wyjątkowe umiejętności i cechy. Do domów wyznaczeni są opiekunowie, są oni nauczycielami, którzy w młodości byli w tym miejscu. - Uczniowie cicho szeptali do siebie, rozmawiając podnieconymi głosami legendarnym wyborze Tiary. - Za każde dobrze wykonane zadanie lub osiągnięcia przyznawane są punkty, ale za każde przewinienie lub narażenie na niebezpieczeństwo są odejmowane. Na koniec roku domowi z nimi najwięcej jest przyznawany Puchar Domów. - W sali wzbiły się przytłumione piski. - Widzę, że już się niecierpliwicie, więc wejdźmy już do Sali. - Wśród uczniów można było zauważyć podniesione do góry końce ust i migocące oczy.
   Nauczycielka transmutacji weszła do Sali krokiem pełnym ''kociej'' gracji. Rozbawione głosy ucichły, a wszyscy zwrócili na nią oraz na uczniów, którzy parami podążali za przewodniczką, uwagę. Na podwyższeniu pomieszczenia stało krzesło z ciemnego drewna. Obok widać było wielki kapelusz. Blask świec, które po uniesieniu nad głowami uczniów, oświecały Salę wyglądały jak lampiony. Akurat tą chwilę wybrały sobie duchy, aby postraszyć nowych, którzy szybko ze zdumienia unieśli głowy. Szybko spostrzegli aksamitne niebo z gwiazdami
   Każdy rocznik siedział przy swoim stole, na którym znajdowały się sztuczce, naczynia. Pierwszoroczni zauważyli, że przy każdym stole mieli inne dodatki do ubrań. Najbliżej wejścia, osoby miały zielone krawaty. Potem granatowe, żółte i czerwone.
   - Proszę o ciszę - powiedziała, choć wiedziała, że i tak nikt jej nie zlekceważy, bo ta kobieta potrafiła się zdenerwować, ale i także była jak lwica, która broniła swoich. To nie przypadek, że została opiekunką Gryfonów. - W tym roku, przez niefortunne wydarzenia najpierw dyrektor wam coś powie, a następnie Tiara... - pokazała za stary, brązowy kapelusz. - was przydzieli. Profesorze.
   - Tak, Minerewo. - Dumbledore wstał. - Drodzy uczniowie, najpierw powiem wam formułkę jaką mówię na każdym roku. Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! - wywołał salwy śmiechu. - Chciałbym przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest naprawdę zakazany, a pierwszoroczni nie mogą mieć własnych mioteł. Teraz pora na drugą część... - spoważniał. - Dołączają dziś do nas dwoje uczniów, których teraz proszę o wyjście z grupy i przywitanie się.
   Dwóch chłopców wyszło przed szereg i stanęło obok Dumbledora.
   Jeden z nich miał typowo arystokratyczny wyraz twarz, ale po oczach było widać wyuczoną, szczerą uprzejmość. Szatyn z rozwianymi włosami był szczupłym, ale nie chudym, bo nawet przez spodnie - częściowo ukryte pod szatą - było widać jędrne nogi, chłopcem z około piętnastoma latami na karku. Miał ciepłe, szare oczy, które nie wiele wyróżniały się w porównaniu z jego mleczną skórą. Stał wyprostowany, dumny i pewny siebie.
   Drugi zaś odrobinę kulił się, nie chcąc być w centrum uwagi. Miał brązowe, ledwo poskromione włosy i niesamowicie piękne oczy... takie lawendowe, albo wrzosowe, ale z daleka te kolory były podobne. Z pewnością lubił przebywać na świeżym powietrzu i słońcu, co sprawiło, że był lekko opalony. Skóra kontrastowała z tęczówkami, przykrytymi zasłoną długich rzęs. Małe bladoróżane usta były w miarę uśmiechnięte, lecz to po oczach było widać, że się denerwuje.
   - Młodzieniec po mojej prawej to Ametistri Tormento. Bodajże dwa tygodnie temu było o nim bardzo huczno w Proroku jak i w świecie czarodziei. Biorąc pod uwagę pomyłkę i brak listu z Hogwartu w wieku jedenastu lat, pomimo swoich zdolności, kadra postanowiła, iż przygotuje dla niego specjalny system nauczania. Teraz już powinien iść na swój trzeci rok, ale przez przyśpieszony system już w rok opanuje cały zakres potrzebnych wiadomości i dołączy do swojego rocznika w czwartej klasie. A dzisiaj będzie przyznawany do domu - odetchnął i wskazał ręką na stół Ślizgonów. - Draco Malfoy'u, podejdź do mnie. -Ten już na początku wiedział, co zrobi dyrektor, więc nie był zdziwiony wezwaniem go. Podszedł do nie wiarygodnie podobnego do niego chłopca, gdy profesor wskazał go ręką. - Po mojej lewej znajduje się Capricorn Malfoy.
   W sali zapanowała fala zaskoczenia i zdumienia, które odmalowało się na twarzach innych, a w szczególności Gryfonów, bo wiedzieli, że jeden Malfoy to zło, a dwa to...
   Szybko można było wyłapać między nimi różnice. Draco był wyższy, zdecydowanie chudszy - zapewne było mu widać żebra - i miał blond włosy.
   - Capricorn musiał przenieść się tutaj z Akademii Beauxbatons. Będzie teraz na piątym roku, a z powodów rodzinnych Draco również musi przejść ponownie przez przydział - kontynuował. - Po zakończeniu kolacji przedstawię nauczycieli. A teraz zapraszam na przydział.
   Tiara szybko wyśpiewała swą pieśń, a McGonagall zabrała się za swoją listę. 
   - Teraz będę wyczytywać nazwiska osób, a one będą przychodzić i siadać na krześle obok mnie - powiedziała spokojnie, poprawiając swoje włosy.
    - Legintan, Hugon...
   Wiedzieli, że najbardziej wychwytywanie i wyczekiwanie zjawisko dnia ma nastąpić na koniec. Ale, gdy pierwszoroczni zostali usadzeni, została tylko trójka uczniów.
   - Tormento, Ametistri - wywołała go profesorka i założyła Tiarę na głowę. Już po chwili usłyszał jakiś głos w swojej głowie.
   - I gdzie tu by cię wybrać? - zmarszczyła się. - Może Ravenclaw? W końcu wszyscy w ciebie wieżą, że dasz radę opanować trzy lata zaledwie w rok. Ale nie... Slytherin, wiele przetrwałeś w tym ataku śmiercożerców, a ten dom pozwoli ci coś osiągnąć, nadal nie wiem skąd znasz tyle niebezpiecznych zaklęć, silny jesteś, ale czekaj... - zastanowiła się, ale już po chwili wiedziała, co będzie odpowiednie. - GRYFFIDOR!
   Oklaski ponownie wznowiły się przy stole Lwów.
   - Malfoy, Capricorn.
   Jedyny mężczyzna w szkole pełnej kobiet. W Beauxbatos musiał mieć źle.
   Chłopiec pośpiesznie usiadł, bo chciał się dowiedzieć w jakim domu by pasował, a poza tym chciał zrobić bratu na złość. Pokręcił się na krześle, gdy w umyśle czuł penetrującą Tiarę.
   - GRYFFIDOR! - wykrzyczała. I dzisiejszy dzień stał się jeszcze bardziej skomplikowany. Mamy przyszłego sługusa Czarnego Pana. Zapewne tak myśleli teraz członkowie domu. I nawet nie wiedzieli, jak bardzo się mylą.
   Lwy na chwilę zamarły, spodziewali się, że skoro nosi nazwisko Malfoy, to znaczy, że z Mrocznym Znakiem wyślą go do Śmierciojadów, lecz szybko dobrze został przyjęty, kiedy zeskoczył ze stołka i pognał w stronę stołu. Aż czuł iskierki z przepływu magii w krawacie, który powoli zmienia kolor w pomarańczowe barwy. Capricorn usiadł na długiej ławce i od razu powitała go Złota Trójca.
   - Cześć - powiedział Harry.
   - Witam - przyjrzał mu się. - Mój brat dużo o tobie mówił.
   - Malfoy o mnie? - dopytywał się.
   - Praktycznie cały czas. Wiesz, jak bardzo go wkurzasz?
   - Przeszkadza ci to? - pierwszy raz odezwał się Weasley, bo nie mógł się przełamać, ale Capricorn był bardzo charyzmatyczny.
    - Coś ty? Ja chce wam w tym pomóc!
   Coś czuli, że się zaprzyjaźnią.
    - Malfoy, Draco.
   Kapelusz od razu wyczuł magię Draco. I nie pozwolił się tak wrobić, jak ostatnio. Nawet nie dotknął tej blond główki, a już go zmanipulował, żeby dołączył do Slytherinu, jak z resztą cała rodzina. Oprócz jednego Blacka każdy był w tym domu, ale teraz Tiara się zmieniła i jest na tyle silna, aby przekazać go do prawidłowego domu!
    - GRYFFINDOR!
   Cała Sala łącznie z nauczycielami zmilkła. A Draco z zarumienionymi policzkami i nieco spuszczoną głową oddał Tiarę.
   Dyrektor wstał i powiedział:
   - Dobrze wiem, jak bardzo przedłużyłem dzisiejszą kolację i aby wam to wynagrodzić przez tydzień Cisza Nocna, zamiast o dwudziestej drugiej, będzie zaczynała się o dwudziestej trzeciej - Tym razem nawet Slytherin klaskał, uważali to za bardzo dobry pomysł! - Ale muszę was również poinformować o czymś... Seamus Finnigan zaginął podczas ataku Sami-Wiecie-Kogo. Prefekci mają własne pokoje i łazienkę. - Dyrektor starał się nie robić zbędnego zamieszania. - Patrząc na ilość uczniów w tym roku, muszę powiększyć salę i dokupić stoły. Nie ma już miejsca w dormitoriach, aby każdy był ze swoim rocznikiem, więc proszę, aby we własnym zakresie znaleźć pokój z wolnym łóżkiem. Jednak obliczyłem, że na pewno każdy się zmieści, więc bez obaw, bo wiele pokoi zostało przebudowane.
   - Harry - szepnął do ucha przyjacielowi, zasłaniając usta ręką. - Wygląda na to, że tylko my zostaliśmy w naszym pokoju.
    - Co ty mówisz, Ron? Ty i ja to dwójka, Neville...
   W tym właśnie czasie na stołach pojawiło się jedzenie, a każdy wręcz bił i rzucał się na jedzenie. Dumbledore na prawdę się rozgadał. Mogła już być północ.
   - Neville jest prefektem, Seamus nie żyje, a Dean przeniósł się do innej szkoły - powiedział szybko Ron, gryząc duże kawałki mięsa z kości. Zanim można by spostrzec, że zaczął to już kończył i jadł następne. Gdzie jemu się to wszystko mieści?
   Harry zastanowił się przez chwilę. Zaczęli ponownie jeść przeróżne dania. Harry poczuł jak ktoś łapie go za ramie.
   - Przepraszam, wy mówiliście, że macie wolne łóżka, więc czy mógłbym z wami zamieszkać?
   Rudzielec posłał porozumiewawcze spojrzenie Harry'emu, a potem pokiwał zgodnie głową.
   - Okej. Ale poczekaj na tego głodomora, to cię zaprowadzimy do pokoju, a przy okazji pokarzemy zamek. - Bliznowaty próbował rozsunąć ludzi, ale nic to nie dało. - Ron, jedz szybciej. Bo ci usiądę na kolanach, żeby koledze zrobić miejsce.
   Piegus natychmiastowo się zakrztusił, przez co wypił całą szklankę soku dyniowego, ale przyjaciel wiedział jaka będzie jego reakcja i specjalnie go sprowokował. Ale reakcja była szybka, bo od razu wstał i ruszył do wyjścia.

2 komentarze:

  1. ♥°♥ Dedykacja! Yey! *O*
    Draco ma brata!? °∆° Łah co to będzie... Przyjaźń dwóch wybrańców. °•°
    “Bo ci usiądę na kolanach, żeby koledze zrobić miejsce.„- *widzi parkę Ron/Harry XD* Dużo weny życzę! I czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! ~Wielki Mistrz Monte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Nie każę ci długo czekać na kolejny rozdział :) Pozdrawiam.

      Usuń

Czytelnicy