Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

5.12.14

O: Zanim coś zrobisz, przemyśl to trzydzieści razy

Dziękuję za komentarze!
Dla: moich wszystkich czytelników! :)
Poprzednia część [klik!]

Ale co ja sobie wyobrażałem? Z serca nie można wymazać tak po prostu jedenastu lat wspólnego życia.

Czuję się, jakby ktoś przed chwilą zniszczył moje ułożone, przytulne życie i wrzucił moje serce do miksera. Szkoda, że tak ważną rzecz uświadomiłem sobie dopiero teraz, otwierając drzwi mojego nowego domu. 

W ciągu miesiąca przyjmowania mocnych leków, choroba Itachy'ego tylko postępowała. Z dnia na dzień marniał i smutniał. Wiedziałem, że już niedługo miało się zdarzyć to, co się stało, ale nie spodziewałem się, iż wydarzy się to tak szybko!

Itachi umarł, zostawiając mnie już zupełnie samego. Oczywiście miałem przyjaciół z pracy, znajomych ze studiów i szkoły, ale to nie tak, jak mieć bliską osobę przy boku. Byłem przyzwyczajony do hałaśliwego młotka, krzątającego się po mieszkaniu. Miesiąc od mojego odejścia ciągną się nie miłosiernie. 

Byłem ciekawy, co się dzieje u Naruto. Zastanawiałem się, czy dalej ma pracę, czy się przeprowadził, jak mu się powodzi, czy jest szczęśliwy. Niestety, nie mogę tak po prostu pójść pod drzwi mojego starego domu i zapukać ani też zadzwonić do niego. To za trudne. Jest jeszcze za wcześnie.

I chęć zobaczenia Naruto wygrywa.

Siedzę na drewnianej ławce w parku obok drzewa, na którym wyryłem kiedyś nasze inicjały. Od razu przypominają się piękne, szczęśliwe i warte uwagi wspomnienia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdy już nie posmakuję jego ust, całe swoje i jego cierpienie spowodowałem ja.

Jest dwudziesta, białe płatki śniegu spokojnie opadają na moje włosy. Znowu zapomniałem założyć czapkę. Jakoś zawsze blondyn dbał o to, żebym wszystko pamiętał. Jak zawsze w sobotę, Naruto wraca w nocy z pracy. Tą samą drogą, tą samą ścieżką.

Tym razem nie było inaczej. 

Widziałem jak przechodził pod latarnią i chuchał na swoje dłonie. Miał na sobie grubą kurtkę i pomarańczową czapkę, a na ramieniu nosił brązową torbę wyładowaną 'parą domową'. W pewnym momencie zatrzymał się, a ja w tej chwili marzyłem jedynie o tym, aby spojrzał w moją stronę i zobaczył mnie.

Naruto podszedł niespodziewanie i usiadł koło mnie. 

- Witaj - powiedziałem, a Naruto dopiero zauważył, kim jestem.

Od razu odwrócił się, słysząc mój głos i nie dowierzając. Zaskoczony spojrzał na mnie. Pocałował i już wiedziałem, że wszystko będzie w porządku.

12 komentarzy:

  1. Spieprzyłaś koniec.
    ŻE HAPPY END?!
    No nie. Nienawidzę Cię.
    Żartuję, wielbię! :D
    Jak tak można? Smutek?
    Och, tak był. :C Jest mi przykro. :C
    "Parą domową" :D
    Itachi, och.. Sasuke musiało być ciężko, ale ma... No, jednak ma Naruto.
    I zdaje mi się, że tylko był załamany po śmierci brata przyszedł do Uzumakiego.
    Yhy! Pewnie! :D
    Ogólnie bardzo mi się podoba, bardzo! :D
    Szkoda, że to koniec :C Może jeszcze trochę z przyszłości ich dalszej, co? :D
    Całość, wiadomo. Rewelacyjna. :)
    Weny i czasu. :)
    Pozdrawiam:
    Ashta :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo. To specjalne zakończenie dla ciebie: Naruto wyrżną się na lodzie, a Sasuke przejechała karetka. Obaj zmarli, trzymając się za ręce. Koniec. ;)
      To ostatnia część, ale pamiętaj, że teraz piszę nowe opowiadanie, które będzie miało z 7 rozdziałów. ;) Więc na pewno, będziesz się cieszyć.

      Usuń
    2. No i zakończenie rewelacja! Mój wewnętrzny sadysta się cieszy! <3
      No to czekam na to opowiadanie z niecierpliwością :D
      Weny i czasu :)

      Usuń
  2. Ale dziwneeeee.... O matko :> Tak jakoś zrobiłaś szybkie zakończenie, bo że Naruto podszedł do nieznajomego na ławkę i nie rozpoznał Sasuke? Fajne, choć trochę mnie zamieszałaś xD TAK PO PROSTU ^^

    No i śmierć Itachiego :( POJECHAŁAŚ! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zimę wieczorem jest jednak trochę ciemno. Ja wracam wieczorem do domu i nie widzę, gdzie są drzwi, więc wiesz. ;) No szybkie, szybkie zakończenie, takie mi pasowało :).

      Usuń
    2. No ale Naruto dosiadl sie do niego bo? :)

      Usuń
    3. Bo się zmęczył. Jeszcze daleko do ich domu.

      Usuń
  3. Czy ja ciągle się muszę cieszyć jak jakiś debil po przeczytaniu oneshot'a na tym blogu? :D Fajnie, że się tak dobrze skończył ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się Twój styl. Jest taki zgrabny i dobrze dopracowany językowo, co sprawia, że przyjemnie się czyta.

    Historia przedstawiona w melancholijnych barwach, które bardzo lubię. Jestem wielką fanką melodramatów. Komedie komediami, ale to właśnie elementy dramatu wzbudzają we mnie najwięcej emocji. Podoba mi się zarys historii - 11 lat związku, przyzwyczajenie, wypalenie, próba zmiany, zrozumienie. Dobrze poprowadzone wątki, ale w tej części mam wrażenie, że potoczyło się to trochę za szybko. Aczkolwiek dziękuję, że jednak postawiłaś na szczęściwe zakończenie. Dzięki temu będę mogła iść spać w miłym nastroju. Jak już wspominałam, lubię dramaty, ale kiedy coś kończy się nieszczęśliwie, to przez jakiś czas zostaje we mnie takie dziwne uczucie smutku, które nieco przeszkadza.
    I podoba mi się, że Twoje szczęśliwe zakończenie to nie jest żadne "o jak bardzo się kocham, ja ciebie też, wróć do mnie, skarbie". Twoje zakończenie jest dobrze wyważone, spokojne. I Twoje "i już wiedziałem, że wszystko będzie w porządku" zawiera więcej uczuć niż jakieś poetyckie wyznania.

    Dziękuję za zostawienie adresu do siebie. Będę zaglądać, bo spodobało mi się, co tutaj zastałam :)

    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję za taki długi i miły komentarz :)
      Pozdrawiam serdecznie i życzę weny również!

      Usuń

Czytelnicy