Wieczorem
dotarliśmy na miejsce. Drużyna prowadziła mnie i do pięknego jeziora.
Wstrzymałem oddech, patrząc na nieziemskie krajobrazy. Wodę otaczały wysokie
drzewa. Na samym środku akwenu mieściła się mała wyspa, na którym mieściła się
świątynia.
Przeszliśmy
na drugi brzeg.
Światło
Księżyca błyszczało jaskrawo na powierzchni jeziora, sprawiając, że ciemna
przestrzeń zdawała się mniej groźna. Była bezchmurna, spokojna noc. Na niebie
pojawiły się tysiące migoczących gwiazd. W oddali szumiały drzewa.
Zanurzyłem
dłoń w wodę, pozwalając, aby chłodniejsza od letniego powietrza woda okryła
moją rękę. Uśmiechnąłem się do siebie w ciemności. Panująca wokół cisza była
uspokajająca.
Świątynia
ognia była zniszczona. Konstrukcja ledwo się trzymała. Drewno odstawało od
ścian. Wszędzie był kurz i trociny. Podłoga skrzypiała przy każdym kroku.
Kakashi zrobił każdemu pochodnię, która rozświetliła drogę.
Rozdzieliłem
się od reszty. Sakura przeszukiwała górę, Kakashi – parter, a nieznajomy –
okolicę. Intuicja prowadziła mnie w dół. Bardzo szybko zauważyłem, że pod
podłogą mieści się jaskinia prowadząca w dół. Ucieszyłem się, wiedząc, że odkryję
to miejsce jako pierwszy.
Wciąż
próbowałem sobie zwrócić pamięć. Zastanawiałem się, czy nie powiedzieć o mojej
amnezji nieznajomemu chłopakowi. Ale szybko stwierdziłem, że to nie byłby dobry
pomysł.
Musiałem
znaleźć zwój. Byłem pewien, że to rozwiąże wszystkie moje problemy.
- Czuję, że zaraz
coś się stanie – mruknąłem do siebie.
– Sasuke!
Gdzie jesteś, draniu?!- krzyknął.
– Jestem na
dole.
Kakashi,
Sakura i nieznajomy weszli za mną.
- Tego
szukaliśmy – powiedział Kakashi.
Zobaczyłem
oszałamiające, zapierające dech w piersiach widoki. Przepiękne krajobrazy.
Świecące kamienie, te małe, ciasne, ciemne groty. Tysiące ścieżek, labirynty
korytarzy z mnóstwem ślepych zaułków, to skromne uczucie strachu, że zgubisz
się i już nie znajdziesz drogi powrotnej.
- Tutaj jest
niesamowicie – szepnąłem.
- Masz rację
– odpowiedziała Sakura.
– Daleko
jeszcze? – wrzasnął Naruto.
Nietoperz
wyfrunął z ukrycia. Sakura pisnęła.
Zatrzymałem
się i z jakiegoś powodu musiałem skręcić w wąski korytarz cały pokryty
pajęczynami.
***
Drżałem.
Podświadomie odczuwałem wpływ chakry w tym miejscu. Czułem się jak w domu,
całkowicie bezpieczny.
Wiedziałem,
że mogę tutaj robić wszystko. Zmęczenie odeszło jak ręką odjął, a pojawiło się
przyjemne pulsowanie w głowie. Miałem wrażenie, że dokładnie zdaję sobie sprawę
z tego, gdzie się znajduję.
- Już prawie
– mruknąłem.
Przed oczami
dostrzegałem już prawie to niesamowitą roślinę. Oczami wyobraźni widziałem
bujne, szeroko rozgałęzione drzewo z grubym pniem i niskim konarem.
I po chwili
zobaczyłem ten widok. Czekałem na niego bardzo krótko, a wydawało mi się, że
minęły miesiące, lata lub nawet wieki.
Zamroczona
oddaliłem się od innych. Biegłem szybko pomiędzy skałami. W ciemnościach nic
nie widziałem.
Dwa zwoje po
różnych stronach drzewa.
Czarny – z
zapisanym jutsu odebrania chakry.
Biały – z
zapisanym jutsu cofnięcia się w czasie.
- Tak,
znalazłem! – krzyknąłem, ciesząc się.
Od razu pamięć
wróciła. To właśnie wtedy Naruto znalazł się na moim miejscu. Cofnąłem się w
czasie o siedem lat. Mogłem wszystko naprawić. Mogłem zniszczyć zwoje.
Wziąłem dwa
zwoje w dłonie. Próbowałem głęboko oddychać i w miarę się uspokoić. Z moich czerwonych
oczu popłynęły gorzkie łzy.
– Amaterasu…
Naruto
uważał, że odebranie ludziom chakry zakończy spory i wojny. Jednak tak się nie
stało. Władza, którą posiadł stała się dla niego zbyt wielka. Uzumaki oszalał. Podporządkował cały świat według jego okrutnych
rządów. To się stało tak szybko.
Chciał
udowodnić, że jest potężny, że nic mu nie można zrobić. Stał się kage wszystkich
wiosek.
Ten młody
mężczyzna o niebiańskich oczach oraz jasnych, krótkich włosach zburzył
większość wiosek jak zamek z kart. Po siedmiu latach zostały jedynie Wioska Liścia
i Piasku.
W jednym
dniu wszystko było w porządku, a w kolejnym panowały zupełnie nowe zasady.
Strach na stałe zagościł w sercach ludzi, a nadzieja kurczyła się z sekundy na
sekundę.
To
niebywałe, że w ciągu miesiąca wydarzyło się tak wiele.
Ta
przeszłość, o której tak rozmyślałem, miała jedynie smak żalu.
Zaklęcie
cofnięcia w czasie, czyli ostatnie, co pamiętałem, pojawiło się mi w głowie
nagle, kiedy tego naprawdę potrzebowałem. Pomyślałem, że pragnę się gdzieś
przenieść, na moją ojczyznę w czasie, kiedy było tam jeszcze bezpiecznie i
miło.
Obiecałem
sobie, że do tego nie dopuszczę i miałem zamiar dotrzymać słowa. Nie
zamierzałem pozwolić, żeby stało się coś tak strasznego. Czułem do niego jedynie
wielką i przerażającą nienawiść.
I miłość.
Kochałem go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz