Biegłem z szybkością błyskawicy przed siebie. Nie wiedziałem, gdzie pędziłem, ale wiedziałem, że niedługo przekroczę tereny Kraju Ognia.
- Szybciej, szybciej – mówiłem sobie, chcąc się pogonić.
Wstałem z ziemi, podpierając się rękami. Złapałem się na chwilę za udo i wyrwałem z niego wybity kunai. Krew brudziła mi spodnie.
Byłem niesamowicie zmęczony. Miałem na sobie podartą, ubrudzoną bluzę z długim rękawem i przetarte, ciemne spodnie za kolana. Szybko złapałem swoją katanę w zranioną rękę.
Przedzierałem się przez las. Ledwo widziałem wystające korzenie i zwisające gałęzie. Noc była jasna, bo oświetlały ją tysiące gwiazd i wręcz czerwony księżyc w pełni. Strach narastał z każdą chwilą, panikowałem. Mogli mnie zabić.
Myśli szaleńczo wirowały mi w bolącej od nadmiaru silnych emocji głowie, a serce biło tak szybko jakby chciało wyrwać się z piersi.
Uchiha! Ogarnij się!
Po chwili poczułem ogromny ból. Odwróciłem się w stronę biegnących za mną pięciu umięśnionych mężczyzn w czarnych płaszczach i maskach, którzy prawie mnie dogonili.
Jednemu spadła maska. Naruto, cholerny Naruto! Najpierw próbował mnie sprowadzić do wioski, a teraz... Próbował mnie powstrzymać przed ucieczką, próbował mnie zabić. Zobaczyłem jak ten szaleniec układa pieczęcie, żeby wykonać zabójczą technikę.
Odwróciłem się i biegłem jeszcze szybciej, o ile to było w ogóle możliwe. Pędziłem jak wiatr. Adrenalina dodawała mi energii.
Trzymałem w dłoni ukradziony zwój z techniką cofnięcia czasu. Jednak nie mogłem go teraz użyć, ale nie mogłem się poddać.
Musiałem powstrzymać Uzumaki'ego, a potem uratować... tak jak on uratował kiedyś mnie.
Spróbowałem użyć moich kuli ognia, ale sekundę potem sam oberwałem.
Krew płynęła po moich rękach. Zrobiło mi się bardzo słabo i nie miałem siły uciekać dalej. Kolejne jutsu i upadłem trawę. Z trudem utrzymałem otwarte oczy.
Zwój wypadł i rozłożył się niedaleko mnie. Moja ostatnia deska ratunku i zniknąłem.
Cofnąłem się do chwili, kiedy jeszcze nikt nie wiedział o zabójczej technice pozbawiania chakry i wszystkie wioski ninja były bezpieczne.
Opowiadanie będzie udostępnione także na Wattpadzie pod tą samą nazwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz