Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

11.8.20

Moja Bezsenna Noc - rozdział 4 - Jego obietnica

- No dalej...

A Daniel, jak zahipnotyzowany oblizał wargi i nie w pełni świadom, uniósł szklankę do swoich ust. Po sekundzie poczuł gorzki, drapiący w gardle smak. Skrzywił się odrobinę, ale jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki wypił jeszcze trochę. Poczuł się tak dziwnie rozluźniony. On wiedział, Patyk na pewno wyczuł jego strach i niepewność. To takie... inne, że nagle nie wstydził się już niczego. Przez chwilę, czuł się nagi, odkryty, a po kolejnym łyku rumu, który coraz bardziej zaczął mu smakować, wiedział, że może czuć się tutaj swobodnie. W otoczeniu magii, która wydawała się wypływać z każdej rzeczy w tym miejscu.

Z tego, co pamiętał, dalej Patryk odpowiadał mu na niektóre pytania. Jego głód chęci otrzymania odpowiedzi nadal się nie nasycił. Pragnął wiedzieć więcej, ale wygląda na to, że jeszcze sporo czasu minie, zanim dowie się czegokolwiek o Patryku. Czekał na jeszcze parę informacji o chłopaku, który bezczelnie ignorował jego ciekawość.

W głowie usłyszał głos Patryka, który krzyczał coś o jego tolerancji alkoholowej. Było mu błogo, lekko. Nie miał żadnych zmartwień. Patryk śmiał się z malutkich sekretów, które powiedział już upity Daniel. Do tego czarodziej zdał sobie sprawę z tego, że na chłopaka rum działa lepiej niż Zaklęcie Prawdy.

Do tego Patryk złożył pewną obietnicę. Że będzie.. go uczył. Że dzięki jego pomocy nauczy się panowania nad magią, która może go nie słuchać.

*

Daniel wyrwał się ze snu i od razu otworzył szeroko oczy, chcąc odgonić straszne obrazy mar. Aby zdusić krzyk, który jeszcze chciał się usilnie wyrwać z gardła, zasłonił dłonią swoje usta. Jego wzrok natychmiast powędrował na okno, wpatrując się w nie próbował uspokoić rozszalałe serce, bijące tak, jakby pragnęło wyrwać się z jego piersi.

To... było straszne. Śniło mu się, że spada z dużej wysokość, uciekając przed kimś nieznanym i zdecydowanie niebezpiecznym. Nadal widział te przerażające twarze, te pazury i zęby ostre jak noże, wbijające się gwałtownie w jego ręce.

Zaraz wzejdzie słońce. Niedługo ranek, pomyślał. Te koszmary mnie wykończą. Od paru dni zasypiał dopiero około trzeciej, a wstawał wcześniej przez różnego rodzaju sny. Czuł się wykończony. Usiadł na łóżku, oparł łokcie o swoje uda i pochylił plecy tak, że dłońmi zakrywał sobie teraz całą twarz. Przeczesał dłonią włosy. Ziewnął.

Wiedząc, że już nie ma mowy, aby znów zasnął, podniósł się i poszedł do łazienki w celu umycia się oraz ubrania już na poranne zajęcia na pływalni. Miał w sobie iskierkę nadziei, że tym razem nauczyciel daruje mu jego beznadziejne wyniki w tej dziedzinie sportu. Jeśli wykręci się niby pójściem do pielęgniarki, na pewno belfrzy dadzą mu spokój.

Widać to po nim... Że jest zmęczony, że kleją mu się oczy. Ziewa... tak często. Może rzeczywiście coś mu dolega?

*

- Chłopaki, słyszeliście? - spytał Oskar małą ekscytacją w głosie i aroganckim zadowoleniem, że znowu wie o czymś jako jeden z pierwszych osób.

Podbiegł do przebranych w stroje kąpielowe przyjaciół, nie zważając na zakaz wykonywania tej czynności.

Zapach chlorowanej wody drażnił nos Daniela. Było mu zimo. na dworze nieprzyjemnie padało i przez to właśnie panowała tutaj nieprzyjemna, ponura atmosfera. Marzyła się mu gorąca, długa kąpiel z olejkami. Ale nie...

Czuł pod stopami zimne kafelki i trochę równie lodowatej wody.

Jego ciało przeszedł deszcz na myśl, że za chwilę, po rozgrzewce będzie musiał wskoczyć do basenu i jeszcze dać z siebie wszystko go dołowała. Nie dość, że ze zmęczenia najchętniej schowałby się i skulił w łóżku, to jeszcze następna godzina lekcyjna jest językiem angielskim.

Nie mając pojęcia jaką plotkę tym razem przygotował Oskar, Daniel postanowił zapytać wreszcie, o co chodzi.

- Dawaj, co tam masz... - mruknął od niechcenia.

- Klaudia zrezygnowała z zajęć - szepnął mu na ucho, tak jakby nie chciał, aby ta wiadomość rozeszło się po szkole. Potem zostawił Daniela w osłupieniu i podszedł do Sebastiana, aby powiedzieć mu dokładnie to samo.

Jednocześnie unieśli brwi w geście zaskoczenia. Drużyna dziewcząt właśnie utraciła ważną członkinię. Osłabi to je. Dobre jest to, że na jej miejsce wskoczy Kinga. Będzie miała szansę powalczyć o stypendium na następny rok, które jest dawane osobom, które wygrają ostatnie, kończące zajęcia zawody.

Daniel marzył, aby dostać się do składu, ale było tak dużo lepszych pływaków. Chociażby jego przyjaciel - Oskar. Raz szło mu wyśmienicie i zmieniał się w sportowca, a raz w ciamajdę i potrafił wszystko zepsuć. Na jednych poza szkolnych rozgrywkach pośliznął się przy basenie, tuż przed gwizdkiem sędziego, rozpoczynającego rundę.

- Ale jak to? Przecież ona jest najlepsza. Jeśli teraz zrezygnuje, to nie wystąpi na koniec roku i mogą jej nie zapisać na następny rok - odparł Sebastian.

- Jak myślicie, coś jej się stało? - z ciekawości dopytywał się.

- Skąd to w ogóle wiesz? To pewne? - dodał.

- Podsłuchałem nauczycieli wczoraj w bibliotece - mruknął, jakby to było coś zupełnie zwyczajnego.

- Na pewno dobrze usłyszałeś?

- Może dziewczyna źle się czuje... - mruknął Oskar, chociaż sam w to nie wierzył.

- I z tego powodu miałaby niby zrezygnować?

- Oczywiście, że nie - dodał Oskar, a potem wypalił z grubej rury: - Myślę... znaczy... Ona w sumie może być w ciąży... - wykrztusił cicho.

- Co?! - wrzasnęli wspólnie, zwracając na siebie uwagę wszystkich uczniów. Nagle zrobiło się cicho i każdy już tylko patrzył na chłopaków.

- Wiecie jaka ona jest głupiutka, Kamil szepnął jej parę słodkich słówek, pogłaskał, przytulił, to i mogła się zgodzić.

- Nie... nawet tego nie sugeruj. To by było straszne.

- Też tak sądzę. - Daniel poparł Sebastiana. - Coś sobie zrobiła albo naraziła się nauczycielom. Ale aż tak głupia nie jest, żeby się nie zabezpieczyć.

- Lepiej będzie, jeśli zostawisz te swoje przemyślenia dla siebie - dodał Seba.

- Może i wymyślam niestworzone rzeczy, ale intuicja mi to podpowiada - odpowiedział z przekonaniem Oskar, naciągając na głowę czepek kąpielowy i wyprężając swoje ciało. Chciał już powoli zaczynać swoją rozgrzewkę.

Daniel westchnął głęboko i zmarszczył czoło. Najgorsze jest to, że w głębi duszy też tak sądził.

*

- Daniel, dobrze się czujesz? - wyznała w końcu Agata, która siadła na środku ławki przed lasem. Cieszyła się z tego, że dzisiaj wreszcie piątek. - Może dzisiaj nie idź do Promyczka. - zasugerowała.

Agata, jak to na dziewczynę przystało, zawsze widzi więcej, niż potrafi zauważyć zwyczajny facet. Sebastian, który położył plecak na trawie, pokiwał głową. I usiadł obok dziewczyny, tak jak Oskar.

Agata założyła ręce za głowę i zamknęła oczy, rozkoszując się promieniami słońca, spadającymi na jej twarz.

Wiał lekki, ciepły wiaterek, który rozwiewał jej rozpuszczone, kasztanowe włosy. Słoneczko przyjemnie grzało, nie za gorąco, ale też nie za chłodno. Gałęzie drzew uginały się i kołysały spokojnie.

- Wiesz, zaczynam się trochę o ciebie martwić. Kiedy ostatnio przeglądałeś się w lustrze? - dodała.

- Wczoraj. - burknął, zdejmując z siebie grubą bluzę. - A ty?

- A co to ma znaczyć?! - podniosła głos, chociaż i tak nie była zła o to, co chciał przekazać Daniel.

Agata, no cóż. Zbyt piękna nie była, tu i tam za mało, tam za dużo. Ma trochę kompleksów, jak z resztą każdy.

- Nic, nic - powiedział. - Ale też myślałem, żeby dzisiaj wieczorem nie ruszać się z internatu. Ostatnio trochę nie mogę spać - dodał słabym głosem. Oczy Daniela kleiły się. Miał wrażenie, że jak tylko zmruży oczy, to zaśnie.

- Tylko, żebyś na wycieczkę był wypoczęty, bo tam na pewno się nie wyśpisz! - dodał głośno i radośnie Sebastian.

Przed nimi właśnie przechodzili Kamil z Klaudią, trzymając się za ręce.

- Nie uważacie, że to dziwne, że jesteśmy już w tej szkole dwa lata, a tak na prawdę nie byliśmy jeszcze nigdy w jaskiniach przy zboczu.

Ze względu na to, że trudno było w roku szkolnym znaleźć przewodnika, wycieczki nie zostały nigdy zrealizowane. Sam Daniel nie widział, tych pięknych widoków, ale przypatrywał się zdjęciom tego miejsca i mógł z ręką na sercu, że w środku niskiej, stromej góry było oszałamiająco i przepięknie.

- Cieszę się, że to tam właśnie odbędzie się nasza wycieczka - dopowiedział Sebastian.

- Nie mogę się doczekać, aż zobaczę minę Kamila, kiedy tylko dowie się o tym, że spędzimy noc w głębi jaskiń. Sen w śpiworze, na kamieniach nie wyjdzie mu na dobrze.

- Pewnie kręgosłup będzie mnie strasznie boleć - Oskar złapał się za plecy i pomasował je dłonią.

Agata pokręciła głową, nie wierząc w słowa przyjaciela i odpowiedziała:

- A może ktoś tu nie chce zrobić sobie obciachu, głośno chrapiąc.

- Ja czegoś takiego nie robię - zarzekał się.

- Tak? A jak myślisz, przez kogo nie mogę spać? - powiedział z przekąsem kłamstwo Daniel.

Oskar zarumienił się, a Sebastian z Agatą zaczęli chichotać.

- Po lekcjach całe drugie klasy mają stawić się gotowe przed internatem.

- Wrócimy dopiero następnego dnia, czyli w sobotę o świcie, mam nadzieję, że wtedy też będzie taka pogoda jak dzisiaj - westchnął, rozkoszując się przyjemnym wiaterkiem. Zamknął oczy i wsłuchał się w szumiące przyjemnie drzewa, poruszające gałęzie i tańczące liście. Ptaki ćwierkały miło. - Mogłoby być tak zawsze.

*

Kiedy Daniel przekroczył próg internatu, usłyszał wrzaski, od których mogłaby rozboleć głowa. Na środku ciemnego salonu stali Kamil z Klaudią, mocno gestykulując. Ich twarze wyrażały złość i zdenerwowanie. Dziewczyna nerwowo tupała nogą i gdy chciała podejść do swojego chłopaka, którego najwyraźniej chciała uderzyć, potknęła się o gruby, czerwono-brązowy dywan. Przewróciła się na mały fotel z ciemnym obiciem, jednocześnie uderzając się dość boleśnie w biodro. Zakwiła gorzko.

- Moi rodzice i tak porozmawiają z twoim ojcem jutro.

- Pieprzę to - odpowiedział wolno i stanowczo, zastanawiając się sekundę. - A może to - Kamil wskazał jej brzuch - w ogóle nie jest moje, co? Cycki i dupę, to ty możesz pokażesz każdemu. Skąd mam wiedzieć, że nie miałaś kogoś na boku, a teraz wrabiasz mnie na dziecko, bo chcesz moją kasę!?

Daniel stał jak zamurowany w przejściu i upewnił się, że nikt go nie widzi.

- Jak śmiesz?! - zamilkła. - Jak możesz... - powtórzyła. - Ja nigdy bym cię nie wykorzystała. Może jednak nie znasz mnie tak dobrze, jak myślałam. Myliłam się...

- Co ty sobie myślisz? Że co, że złapiesz mnie na coś, czego nie zrobiłem? Ha? To, że jesteś dziwką i suką, to każdy wie, i najwyraźniej jeszcze idiotką, myśląc, że mnie wrobisz w bachora! Szmata pie...

Nagle twarz Kamila złagodniała, oczy się uspokoiły i zagościł w nich smutek, gdy zobaczył, jak reaguje na nie Klaudia. Kiedy pomyślał nad tym, jak bardzo mógł ją skrzywdzić. Jak mocno jego słowa mogły zaboleć, tak kruchą istotę. Dziewczyna skuliła się, a z jej słodkich, małych oczu popłynęły gorzkie łzy. Szloch wstrząsnął jej ciałem, a chłopak upadł na kolana przed fotelem, złapał delikatnie jej łydki i otoczył je rękami. Następnie, położył głowę na jej udach i zapłakał również.

Właśnie zorientował się, co takiego zrobił.

Daniel odszedł, po cichu kierując się na górę. Oni... potrzebowali teraz pobyć w swoim towarzystwie. Chociaż Kamil jest arogancki, samolubny i lubi mieszać innych z błotem, to i tak zasługuje na szczęście. Danielowi zrobiło się bardzo przykro.

Zamyślony wchodził po schodach z opuszczoną głową, aż uderzył w czyjąś klatkę piersiową, złapał się barierki i tyłkiem spadł na jeden ze schodków. Spojrzał na Patryka, z którym się zderzył. Spodziewał się jakiejś kąśliwej uwagi, ale zaskoczył się.

Patryk wyciągnął do niego rękę, a jego usta tak jakby... się uśmiechały. Miał takie radosne oczy. Danielowi aż szybciej zabiło serce. Zrobiło się tak miło, przyjemnie. Prawie czuł jak na jego policzkach robią się niefajne rumieńce. Kiedy Patryk pomógł chłopakowi wstać, dalej schodził po schodach i kierował się do salonu. Za to Daniel z niewiarygodnie szybko bijącym sercem odwrócił się i patrzył na plecy czarodzieja. 

Kolejny rozdział za tydzień... 18.08.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy