Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

28.7.20

Moja Bezsenna Noc - rozdział 2 - Moja ciekawość

Ze szkolnej sali gimnastycznej dobiegają głośne, pulsujące dźwięki muzyki, puszczanej przez DJa. W budynku tańczyli nastolatkowie. Błyski, blaski i kolorowe światła migających laserów były jedynym oświetleniem. Wszyscy uczniowie, mimo iż pilnowani są przez jedynie jednego nauczyciela, bawili się grzecznie. Grupka osób siedziała sobie na ławeczkach w kącie sali i popijali napoje gazowane albo jedli czipsy.

Patryk oparł się o drabinki i obserwował innych.

Kinga tańczyła z Oskarem przy głośnikach. Agata, Ada i Klaudia próbowały zwrócić na siebie uwagę DJa. Ubrały się w krótkie, zwiewne, letnie sukienki w pastelowych kolorach. Ładnie się pomalowały i zadbały o odpowiednie upięcie długich włosów. Szczególnie ładnie wyglądała Agata. Wyróżniała się tym, że rzadko kiedy o siebie bardziej zadba, ale jak już to zrobi, to wygląda zjawiskowo. Na kasztanowych włosach miała jak zawsze brzoskwiniową grubą opaskę. Jej kiecka do kolan, była luźna, ale opinała ją w piersiach i uwydatniała jej zalety, jednocześnie ukrywając wady jej figury. Jej brązowe, małe oczy podkreśliła kredka i tusz do rzęs.

Aż Sebastian ślinił się na jej widok.

Patrząc na innych, nagle z jego nadgarstka zaczął promieniować piekący ból. Skulił się lekko i zacisnął wargi. Wezwanie. Musi się jak najszybciej stąd wydostać.

Daniel nie tańczył, przyszedł tutaj tylko, aby nie być samemu w internacie i powyżerać przekąski. Niestety nie umiał tańczyć, wiedział, że jeśliby wykonał chociaż parę kroków zrobiłby z siebie pośmiewisko albo zupełnie ośmieszył. Nie ważne, jak bardzo próbował się nauczyć ładnie ruszać, jakoś potrafił tylko nadepnąć drugiej osobie na stopy. I jakoś nie mógł się przemóc i wejść na parkiet.

Pożerając tonę czipsów przypadkowo w tym czasie zerknął na Patryka. Zachowywał się podejrzanie, łapał za nadgarstek, kierował się w stronę wyjścia z sali. Daniel sam nie wiedział, co go podkusiło, żeby za nim iść. Chyba jego zgubna ciekawość. Czasami nienawidził się za tę cechę, która wpędzała go w wiele kłopotów i dziwnych sytuacji.

Wyszedł za nim po cichu ze szkoły, a kiedy doszli do jaskiń na wzgórzu, ogarnęło go dziwne nieprzyjemne przeczucie, zaczął panikować. naszły go niepokojące myśli. Może znowu coś mu się stanie, ktoś go zaatakuje, skrzywdzi.

Oj, nie marudź już - pomyślał.

Nagle, kiedy zrobiło się już zupełnie ciemno i było widać piękne, migoczące gwiazdy na atramentowym, nocnym niebie z jasnym sierpem księżyca, a Daniel zapatrzył się na nie. Zawiał podmuch zimnego wiatru, a przez to, że miał jedynie koszulkę z krótkim rękawem, na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. Potem poczuł silny dotyk dłoni na jego bicepsie. Obrócił się szybko.

- Co tu robisz?! - Jego głęboki głos zakłócił idealną ciszę tego miejsca. - Śledzisz mnie?

- A co ci do tego? - krzyknął, odrobinę się bojąc. Po tym ataku miał jakieś paranoje i myślał, że każdy chce go zaatakować, bądź co bądź, nie wiedział, kto go napadł wtedy w szatni. Od tamtego momentu miał nawyk patrzenia ludziom na nadgarstki i wzrokiem poszukiwał znaku tatuażu. - Puść mnie. O co ci chodzi?

W tak ciemną noc, jedynie po głosie rozpoznał, kim jest osoba, przed którą stoi.

Ale chwilę, przecież on stał już przy jaskiniach, jakim cudem nagle znalazł się obok mnie? Co się tu dzieje?

- Ostatnio coś się tu dziwnie zachowujemy, jak jakaś gwiazdeczka! Najpierw chcesz mnie wrobić w kradzież, teraz mnie śledzisz i obserwujesz. Co, może boisz się konkurencji na zawodach końcowych z pływania i zamierzasz wszystkich okantować? - Patryk naprawdę się wkurzył, już nie panował nad swoim oddechem, w jego oczach gościła iskra wściekłości.

- Nie, nie! Ja po prosu poszedłem się przewietrzyć - wymyślił szybko.

Patryk aż się zaśmiał. Takiego słabego kłamstwa już dawno nie usłyszał.

- Myślisz, że ci uwierzę. Niby miałbyś przejść kilometr od szkoły tylko po to, aby niby zaczerpnąć świeżego powietrza, dobre.

Daniel wstrzymał oddech. Czuł, jak Patryk wbija w niego swój przenikliwy, ostry wzrok. Od razu spuścił głowę, patrząc na trawę. On wiedział, tylko Daniel nie miał pojęcia, skąd. Nikt, nikt by go nie podejrzewał.

- Ja nie chciałem, naprawdę. Myślałem, że nasza wychowawczyni nikogo tak pochopnie nie osądzi i w ogóle. Chciałem po prostu oddać wypracowanie potem razem z innymi - powiedział ze skruchą, czując jak drży.

Patryk kipiał, dumny z siebie.

- Za to ja grzecznie je oddałem - mruknął, uśmiechając się.

Patryk nadal trzymał mocno jego rękę.

- Co?! Przecież ja... - Daniel otworzył szeroko usta ze zdziwienia, ciesząc się, że Patryk nie widzi jego miny. - To ty?

Przed jego oczami pojawił się obraz przeciwnika. Próbował na próżno wyrwać swoją rękę. I... i... chyba uciec z tego miejsca, jak najdalej.

- Następnym razem bardziej uważaj i zgań winę na kogoś innego - mówił cicho, zadowolony z tego, że przestraszył go.

- To nie możliwe. Ty nie masz tego dziwnego tatuażu?

Daniel miał zupełny mętlik w głowie, chciał się wyrwać i najchętniej uciec, ale wiedział, że Patryk złapałby go bardzo szybko.

- Co? O czym ty znowu mówisz? Znowu coś sobie wymyśliłeś? - spytał z pogardą w głosie.

- No, osoba, która mnie wtedy zaatakowała miała dziwny tatuaż albo znamię. Nie wiem, co to dokładnie było! - krzyknął, przepełniony emocjami.

Patryk całkowicie zdziwiony puścił rękę.

- Na nadgarstku? - spytał i wyciągnął telefon z kieszeni spodni, a następnie poświecił nim na twarz Daniela, który od razu zacisnął oczy, nie mogąc patrzeć na rażące światło.

- Uhm - mruknął cicho i pokiwał głową.

- Spójrz na mnie! - krzyknął ostro, rozkazując.

Daniel natychmiastowo otworzył oczy i spojrzał na oświetloną dłoń nastolatka.

- Widzisz? Widzisz coś? - powtórzył.

Znamię było dość małe, wyglądało jak litera M ze strzałką przechodzącą przez nie i czterema listkami na jednej kresce.

- No, a dlaczego miałbym nie widzieć?

- Nie to niemożliwe! - zastanowił się. - Na pewno?

- Dlaczego bym miał kłamać? - Patryk już go denerwował.

- W takim razie wkrótce twoje życie stanie się ciekawsze - odparł.

Daniel nic nie rozumiał. Chłopak paplał jakieś bzdury.

- O czym ty do mnie mówisz?

- Niedługo zobaczysz, jak pojawi ci się taki sam tatuaż, to przyjdź do mnie - uśmiechnął się.

Daniel nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo Patryk nagle rozmył się w powietrzu. Tak po prostu! Rozpłynął się!

*

Daniel przez parę dni próbował zobaczyć się z chłopakiem, ale za każdym razem, gdy próbował się do niego zbliżyć, to nagle znikał, chociaż obiecał, że będzie mógł do niego podejść.

Czekała go dzisiaj jeszcze kara, którą ma odbyć po lekcjach, w szkolnej bibliotece. Przez to musiał odpuścić sobie trening pływania, na który wyczekiwał. Sport sportem, ale bardzo zależało mu na przygotowaniach. Chciał pokazać, że w czymś jest dobry i wgrać zawody na koniec roku, ale ważniejsze jest to, aby w ogóle zdać do następnej klasy.

Miał się wykazać zainteresowaniem do angielskiego i zrobić dodatkową pracę na angielski. W sumie to nawet dobrze, bo nie musi się nic uczyć, ale stworzenie plakatu trochę zajmuje. Chce ją skończyć dzisiaj, więc musi się pośpieszyć. Załatwił już sobie brystol i flamastry, żeby mógł zacząć coś robić.

Kiedy zrobiło się ciemno został już tylko on i bibliotekarka.

Poczuł silną dłoń na swoim bicepsie, na którym nadal widniał siniak, więc jęknął cicho z bólu. Już wiedział, że Patryk za nim stał. Teraz, kiedy musiał w krótkim czasie dokończyć pracę w bardzo szybkim tempie, jednocześnie miał jedyną okazję, żeby z nim porozmawiać i uzyskać odpowiedzi na kłębiące się w jego głowie pytania, przez które nie mógł nocami spać. Ciekawość znowu doprowadzi go do czegoś strasznego!

- Witaj - szepnął, a jego stanowczy głos rozniósł się echem po bibliotece.

Daniel odkręcił się.

- Co za pilny uczeń z ciebie. Jeszcze nigdy nie widziałem cię tutaj. Co za nowość - mówił dalej Patryk.

- Wiesz, że muszę. Już kończę, pomęcz mnie kiedy indziej - powiedział cicho, a następne co zarejestrował to zgaszenie świateł i zamknięcie na klucz drzwi pomieszczenia. - O cholera! - Nie no, tego to on się nie spodziewał.

Szybko przecierał się przez regały w kierunku drzwi, potykając się po chwilę o półki.

- Uspokój się, nic się nie stało - powiedział, a po chwili pomieszczenie znów wypełniło światło. Nie wiadomo, jak lampy nagle się zaświeciły.

- Jak to nic się nie stało?! - Daniel poczuł, że zaraz go szlag trafi, patrząc na spokojną i opanowaną twarz chłopaka. - Jesteśmy tu zamknięci, już nie wyjdziemy! - Myślał szybko. - Masz przy sobie telefon?

- Nie, ale ogarnij się i usiądz przy stole.

Daniel zupełnie nie rozumiał jego zachowania, zwłaszcza, że sam niesamowicie panikował. Jeżeli nic nie wymyślą, mogą zostać tutaj do rana bez wody, jedzenia jak i dostępu do łazienki. Z racji tego, że znajdowali się na pierwszym piętrze i w porównaniu do internatu budynek nie posiadał balkonu, nie mogą sobie wyskoczyć przez okno. Do tego na dworze rozszalała się burza z piorunami.

Złapał się za głowę, ale z braku wyjścia podszedł do stołu, na którym siedział Patryk i sam klapnął na krzesło.

- Skoncentruj się na lampach i powiedz: zgaś je.

- Zgaś je - mruknął, chcąc mieć spokój i móc się zastanowić nad sytuacją.

- Nie, nie, nie - mówił, kręcąc głową - Jeszcze raz. Ale tym razem stanowczo i wyraźnie.

- Wyprostował się i nierozumnym wzrokiem popatrzył w hipnotyzujące oczy Patryka. Nagle poczuł, że musi wykonać jego rozkaz. Musi, jakby od tego zależało jego życie. nastolatek uśmiechnął się tylko i ponaglił go.

- Zgaś je - wypowiedział płynnie i spokojnie, a jego głos rozpłynął się echem po pomieszczeniu. Sekundę potem światła zgasły i znów zapaliły się. W trakcie powiedzenia słów, przeszły po nim iskierki przyjemności, które krążyły w nim, w jego szybko pulsującej krwi. Przez chwilę widział jedynie purpurową zasłonę i migocące gwiazdy.

Szybko potem, odzyskując swoją wolę i przerywając kontakt wzrokowy, skulił się i zleciał z krzesła. Ból, który go zaatakował, miał swoje źródło w dłoni, na której powoli wyrywały się czarne linie. Łzy spływały mu po policzki, przez kujące mocne uszczypnięcia, które przemieszczały się przez jego ciało. Czuł, jak jego całego przechodzi bolesny prąd. Przypomniał mu się, znak, który posiadał Patyki, różniło go jedynie to, że jego nie miał listków przy pierwszej z kresek litery M.

Upadł nieprzytomny na podłogę.

Patryk podniósł go z podłogi i przeniósł na rękach, układając Daniela na stole tak, że leżał spokojnie na plecach obok niedokończonego plakatu. Z niechęcią spojrzał na pracę.

Kolejny rozdział za tydzień... 04.08

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy