Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

6.6.15

P: Zaliczenie - II

Wyplułem część koktajlu. Czy on to naprawdę powiedział? Że co? Z mężczyzną, z nauczycielem? O matko! Nie chcę wiedzieć jak wyglądam. Otworzone szeroko oczy. Zamieram.

Uśmiecha się tajemniczo i dziwnie. Woła kelnerkę i płaci rachunek. Wstaje i ciągnie mnie za sobą. Ubiera na siebie i na mnie kurtkę. Wychodzimy. Nadal nie wiem, co się dzieje. Na dworze zimno jak cholera, w końcu styczeń. Ale nie czuję długo chłodu, ponieważ zabiera mnie do swojego wypasionego, czarnego samochodu.
Czy on zabiera mnie do swojego domu? Czy może od razu na policję? Trzeba zwiewać, ale nie mogę. Nie mam pojęcia, dlaczego.
Już jestem przy jego bloku. Wysiadam, ale nadal nie patrzę na jego twarz i coś mi się wydaje, że nie chcę.         
Wchodzimy po schodach na trzecie piętro, a brunet szuka kluczy w kieszeniach. Kiedy je znajduje otwiera je i zaprasza mnie do środka. Zdejmuję buty i czekam na Itachi’ego.
Patrzy mi w oczy i podchodzi do mnie. Zamykam oczy, a on mnie całuje. Mocno i namiętnie jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
Nawet nie pamiętam jak znalazłem się półnagi w łóżku w szkarłatnej, jedwabnej pościeli. Jedyne co zapamiętałem to sunące zimnie dłonie odkrywające moje ciało.
Itachi uśmiechnął się patrząc delikatnie, ściągając ze mnie spodnie. Zsuwał je powoli i drażniąco, jednocześnie pieszcząc opuszkami palców bladą skórę. Moje chude nogi i biodra obsypała gęsia skórka. Nigdy nie czułem się tak nagi i obnażony. Teraz jedynie w bokserkach opinających moje pośladki, leżałem wyginając się w różanym, chłodnym i tak samo gorącym prześcieradle.
Oddaliśmy się swojej pasji. Mój oddech był coraz bardziej urywany i nie regularny. Patrzyliśmy na siebie z przymrużonych oczu.
Itachi doskonale wiedział, czego pragnął. Na osiągnięcie takiej satysfakcji było całe mnóstwo sposobów.
Nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem. Ale najważniejsze było, że się obudziłem. Lampa uliczna doskonale oświetlała pokój. Próbowałem wstać z łóżka, co było trudne nadal czując dziwne uczucie w tyłku. Przez chwilę zajrzałem przez okno.


*

Rany. To miasto nigdy nie śpi - pomyślałem. I miałem świętą rację. Na zewnątrz panował mrok. Z pobliskiego klubu nocnego wydobywały się głośne dźwięki, ledwo słyszalne, ale jednak. Cholernie się ucieszyłem, że dzisiaj Sasuke nie nocował u swojego brata. Chyba bym się spalił ze wstydu, jeśli zobaczyłby mnie i Uchihę razem w łóżku.
Przeszukałem pokój chcąc znaleźć swój telefon. Włożyłem długą koszulę Itachi’ego i porozglądałem się trochę. Okazało się, iż był w on w spodniach pod łóżkiem. Sprawdził na wygaszaczu godzinę: 3:12
To tłumaczyło nieodpartą chęć nie wstawania z łóżka, jednak musiałem się czegoś napić. Dobra... Muszę znaleźć kuchnię.
Już po minucie wykryłem położenie lodówki. Otworzyłem ją i wyjąłem sok pomarańczowy. Po chwili usłyszałem cichy tupot bosych nóg, a ktoś przytulił się do moich pleców. 
- Co tu robisz? - zapytał Itachi.
- Mógłbym zapytać o to samo - odpowiedziałem, zamierając.
- Masz rację. Ale ja byłem pierwszy - odrzekł.
- Ok. Jak na razie pozbawiam cię soku. A po śniadaniu, zapewne połowy lodówki.
Itachi roześmiał się miło.
- Właśnie. Po śniadaniu, a teraz chodź spać.
Tak nagle powróciła do mnie wiadomość tego, co zrobiliśmy. Itachi od razu to wyczuł.
- Spokojnie. Nic się nie stało. A jak jeszcze chcesz się martwić to dopiero rano. Teraz chcę spać. 
Jestem pełnoletni, ale to, że Itachi jest moim nauczycielem przeszkadza. Niech to będzie nasza słodka tajemnica.
- Skoro chciałeś spać to... dlaczego tu jesteś?
Uchiha uśmiechnął się.
- Warto było zobaczyć cię z samej mojej koszuli.


*

Będąc nadal w tej samej koszuli, nuciłem piosenkę. Gdy tylko wstałem brzuch straszliwie mi zaburczał. Przez chwilę zastanawiałem się, co mógłbym zjeść, a i Itachi’emu też się coś należy. 
- A ciebie znowu znajduję przy lodówce, ciekawe.
Itachi podszedł do mnie w samych, niezapiętych spodniach. Spojrzałem na jego włosy i o mało nie parsknąłem śmiechem, bo wyglądał jak zaspany strach na wróble.
- Może na takiego nie wyglądam, ale potrafiłbym zjeść konia z kopytami, albo i więcej – powiedziałem.
- Głodomorek. Tylko mi mebli nie zjedz, a będzie ok.
- Nie martw się. - Usiadł na krześle przy małym stole i patrzył się na mnie.
- Na co czekasz? 
Wiedziałem, że starał się ominąć temat wczorajszej nocy. Po jego pytaniu potrząsnąłem głową.
- Jaką lubisz jajecznicę? 
- Mocno ściętą. Nie przepadam za wodnistą wersją.
Gdy patrzyłem na jego minę zrozumiałem, że na pomoc w przygotowaniu posiłku albo w ogóle w gotowaniu, nie ma co liczyć.


*

Było południe, kiedy byliśmy obaj ubrani. Każdy z nas wiedział, że kiedyś trzeba będzie zacząć tę rozmowę i wyjaśnić nasze wczorajsze zachowanie.
- Skąd wiedziałeś, że to akurat ja zwędziłem te sprawdziany?
Itachi przybliżył się do mnie. Teraz nasze nogi prawie się stykały, gdy siedzieliśmy na skórzanej kanapie.
- Powiem prosto z mostu, bo wiesz, że kiedy nie mam dowodów, to nic nie robię. - Przez chwilę zastanawiałem się o co może mu chodzić. - Kiedy zauważyłem, że testy zniknęły to znalazłem twój pamiętnki. Jesteś naprawdę beznadziejnym złodziejem!
- Co?! Czytałeś go? - wykrzyczałem.
- Uspokój się. Zerknąłem na pierwszą stronę, bo zwykle tam jest napisane do kogo należy.
Jego ręka dotknęła mojego uda.
- Ok, przepraszam, ale nie lubię, gdy ktoś przegląda tak osobiste rzeczy - dokończyłem.
- A ja, gdy ktoś kradnie moją własność - powiedział dosadnie.
Zamilkłem. Poczułem się mały. Jego występek w porównaniu z moją to nic. Pokręciłem głową i powiedziałem:
- To nie ja ukradłem testy. To Kiba – dokończyłem.
Uchiha zdziwił się.
- Inuzuka? Mogłem się tego spodziewać.
- Bardzo jesteś zły? – spytałem.
- Za co? - uniósł wyżej brwi.
- Za sprawdziany. W końcu mogłeś wylecieć – odpowiedziałem cicho.
- Napisałbym nowe i je podrobił. Przynajmniej wiem, dlaczego to zrobiłeś – rzekł.
- Hym? – mruknąłem.
- Zdaję sobie sprawę, że nie jestem zbyt lubiany, bo jestem twardy i oschły.
Skuliłem się i spojrzałem na swoje uda. 
- Teraz taki nie jesteś – powiedziałem.
- Bo jestem w domu, czyli poza szkołą – odpowiedział. - Wiesz, że w życiu nie sprawdzałem waszych testów - zmienił temat.
- Eee, co? - Założę się, że w tej chwili miałem bardzo nieinteligentną twarz.
- Po postu rozrzucałem je po biurku i te, które spadną na prawo to ocena trzy lub cztery, a te po lewo jeden lub dwa. Prawda jest taka, że te egzaminy nie mają takiego wpływu na średnią, jak wszyscy myślą, właściwie to w ogóle nic nie robią. To sztuczka nauczycieli tej szkoły, aby zmotywować uczniów do lepszej pracy. Widzisz, jak się teraz wszyscy uczą. A potem zdają maturę śpiewająco.
Rozumiałem, to... nawet dobry plan.
- Tylko nikomu nie zdradź tej małej tajemnicy.
- Ach. Oczywiście przypadkowo zawsze trafiałem na lewo?
- Tak. A z tymi sprawdzianami... I tak byś nawet nie zajrzał do nich. Od razu byś się spękał i na kolanach byś mnie przepraszał.
Oburzony wstałem.
- Co? Chyba sobie żartujesz.
- No, co? Nie jesteś taki śmiały.
- Tak? - droczyłem się. - A byłbyś wstanie się o to założyć?
- Tak - odrzekłem pewien.
Itachi wyglądał na pewnego siebie i zadowolonego, pewnie dlatego, że dał się łatwo sprowokować. Naruto dopiero teraz zauważył podstęp.
- W takim razie zostań tutaj przez jakiś czas.
O nienienie! Jak odmówię pomyśli, że jestem tchórzem. Nie dam mu tej satysfakcji, ale jednak to cały tydzień. W końcu jestem pełnoletni, mieszkam z Kibą i nic by się nie stało, gdyby mnie tydzień nie było. Nawet Inuzuka nie dałby rady zniszczyć małego mieszkania w tydzień, co nie? Propozycja, którą złożył mi Itachi była... niezła i interesująca. Przynajmniej bym się nie nudził i miałbym pomoc w nauce do egzaminu.
- Dobrze – odparłem po chwili, a potem mój mózg spytał się: Co ty, do diabła, wyprawiasz? - Tylko pojadę potem po ciuchy, książki.
- Mi pasuje. Przynajmniej jest kto mi gotować.
- Tylko nie myśl, że zrobisz ze mnie niewolnika!
Uchiha wybuchł śmiechem.
Naruto popatrzył się na Itachi’ego jak na kosmitę. Taki bezduszny twardziel się śmieje. Nikt mu nie uwierzy. A tak po za tym ma całkiem ładny uśmiech.
- Właśnie to miałem zamiar zrobić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy