Say Something to blog z opowiadaniami o tematyce slash/shōnen-ai. Znajdują się tutaj opowiadania autorskie, fanfiction z Naruto, Harry'ego Pottera i inne treści. Gry do bloga: 1, 2, 3, 4.

20.10.20

O: Oczekiwany Powrót

Z dedykacją dla wszystkich moich czytelników!

Kiedy Sasuke wrócił do wioski, został miło przywitany. Oczywiście wcześniej przy murach Wioski Liścia, został schwytany przez AMBU i zaprowadzony przed oblicze Hokage. Siedział w celi przesłuchiwany przez wiele godzin. W tym czasie plotka o jego przybyciu już się rozeszła.

Uzumaki kierował się do Ichiraku Ramen. Był wczesny poranek. Ptaki słodko śpiewały, wiatr przyjemnie szumiał, a ludzie krzątali się po ulicach. Naruto miał dłonie złożone za głową i cicho podśpiewywał melodyjkę. Planował właśnie, żeby później pójść z Ero-senninem do Gorących Źródeł. Chciał spotkać się z Jirayą. A następnie trenować nową technikę do białego rana.
- Dzień dobry – powiedział głośno Ayame. - To co zwykle!
Odchylił kotarę i siadł na stołku.
- Dobry, dobry – odpowiedziała córka właściciela i uśmiechnęła się uprzejmie do swojego ulubionego klienta.
Po kilku minutach przed nim pojawiła się przed nim piękna, duża miska ukochanego Ramen. Aż mu ślinka ciekła.
Za Ayame pojawił się staruszek Teuchi.
- Naruto, a co ty tu jeszcze robisz? Rankiem Uchiha Sasuke zabrano do piątej Hokage – rzekł.
Uzumaki potrzebował sekundy na przetworzenie tej informacji. Jego błękitne oczy otworzyły się szeroko, tak samo jak usta.
- COOO?! - krzyknął.
I z prędkością światła pognał do siedziby Tsunade.
- Tato! Mogłeś poczekać aż zapłaci, a następnie mu to powiedzieć!

Sasuke uwolniono.  Za nim szedł Kakashi i czterech bardzo dobrze wyszkolonych członków AMBU. Schodząc po schodach, widział grupę ludzi, stojących. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni i podekscytowani.

Razem z nim czekała Sakura oraz drużyna Kurenai, Asumy i Gaia. Choji pożerał co kolejne paczki chipsów, a Shikamaru narzekał, dlaczego tak wcześnie musiał wstać, chociaż bardzo mu się nie chciało. Sakura, Ino i Tenten gawędziły sobie i plotkowały. Kiba sprzeczał się z Lee, a Hinata rozmawiała o misjach z Neji'm. Shino stał na uboczu i rozglądał się za owadami.
Uzumaki patrzył, jak jego drań kieruje się do nich. Dumny, silny, przystojny – takie określenia przeszyły Naruto na myśl, kiedy z bliska ujrzał swojego byłego przyjaciela z drużyny.
Kakashi uśmiechnął się do zebranych osób. Haruno podbiegła do bruneta i zarzuciła mu ręce za szyję. Słone łzy spłonęły łagodnie po jej policzkach. Szlochała, a Sasuke położył jedną dłoń na jej plecach. Dziewczyna wtuliła się w jego ramię. Uchiha za to patrzył się tylko na Naruto. 
- Witaj, mój młotku.
Uzumaki poczuł się wspaniale.

Okazało się, że posiadał wiele ważnych informacji dla wioski o przestępcach, o których istnieniu nie mieli pojęcia. Od tego czasu minęły dwa i pół miesiąca. Mieszkańcy przyzwyczaili się się, że młody Uchiha przechadza się po Wiosce i pracuje, chociaż nie bierze udziału w misjach. Jest zbyt przydatny jako informator i łamacz zapieczętowanych zwojów. 

Naruto szedł do Babci Tsunade, kiedy otworzył drzwi do jej gabinetu za biurkiem ujrzał bardzo skupionego Sasuke, pochylającego się nad zwojami. Uchiha siedział zgarbiony. Było bardzo późno, gwiazdy oprószyły granatowe niebo i migały na nim. Jedynym źródłem światła została niewielka lampka, która słabo oświetlała pomieszczenie. Naruto otworzył usta z wrażenia. Mężczyzna nosił kamizelkę shinobi, a na czole opaskę z symbolem Wioski Ukrytej w Liściach. 
Sasuke zauważył wejście kompana z drużyny. 
- Hokage-sama kazała mi pomóc przy czymś – powiedział odrobinę skrępowany.
- Ach, tak. Przypominam sobie, że mówiła coś o tym… Siadaj – dodał.
Wstał i zrobił trochę miejsca na biurku, następnie odsunął krzesło dla Naruto, a ten po chwili na nim usiadł. 
- Dobrze wyglądasz, tak… wesoło – uśmiechnął się.
- Nie słodź mi, młotku, tylko bierz się do roboty.
Naruto oburzył się.
- Sugerujesz mi, że nic nie robię? - spytał się.
- Wcale – odpowiedział sarkastycznie.
- Spadaj, draniu! - rzekł. - Jestem tu parę minut, a ty już mnie wkurzasz!
- To moja kwestia – odpowiedział krzykiem Sasuke.
I tak zaczęła się jedna z wielu przepracowanych wspólnie nocy.

Uchiha pracował i pomagał. Nadal uwielbiał chodzić na misje i sprzeczać się z Naruto.  Pewnego razu trafili na bardzo silnego przeciwnika. 

Uzumaki był nieprzytomny i wyczerpany z powodu jakiegoś medycznego jutsu. Sakura ledwo dawała sobie radę i podziwiał ją za wytrzymałość, a on sam leżał ochraniając swoim ciałem przyjaciela. 
Ich celem było uwolnienie ludzi z niewoli w Wiosce Dźwięku. Osoby szkolone na zabójców, dzieci wychowywane na szpiegów. Płacz, głód i smutek. 
Jeden siedmioletni chłopiec płakał i wpatrywał się zza krat w jego prawie-wybawców. Miał wielką nadzieję, że go uratują go. 
Wtem przyszło wsparcie. Zaskoczenie zdezorientowało ninja. Drużyna ósma odparła dzielnie atak. Sakura opadła ze zmęczenia i oddała się w ręce Hinaty. Walka poszła szybko, przeciwnicy byli już na skraju wyczerpania, ale nadal posiadali przewagę liczebną. Owady Shino otruły najsłabszych shinobi. Kiba i Akamaru rozprawili się z przestępcami. 
Naruto odzyskał przytomność, a kiedy Sasuke spojrzał w jego niebieskie, duże oczy, natychmiast go przytulił, radując się.

Jasnowłosy, młody chłopak nie posiadał rodziców. Kiedy Uchiha spojrzał w smutne, szare oczy malucha, zmiękł. Chłopiec był samotny, brudny, ranny. Zabrał go na plecach do Wioski. I postanowił, że z nim zostanie.

Sasuke spędził kolejny dzień bawiąc się na placu zabaw nieopodal stawu. Naruto huśtał Hiro na huśtawce. Maluch śmiał się po raz pierwszy raz od bardzo dawna. 
- Naruto-sempai! Wyżej! Jeszcze wyżej! - wydzierał się, a Uzumaki wykonywał jego polecenia.
- Ale dalej się nie da! - wrzeszczał już spocony jak po najcięższym treningu.
Sasuke za to obserwował ich i wachlował się wachlarzem z herbem klanu. 
- Wyżej, młotku! - powiedział, śmiejąc się z przyjaciela.
- Ja ci dam młotka, draniu! Może byś tak sam spróbował, to zobaczyłbyś jaka to ciężka robota!
Całe szczęście, że o zmierzchu nikogo oprócz nich tutaj nie było i mogli się do woli na siebie wydzierać.
- Już to widzę. Robi się chłodno. Powinniśmy iść do domu, bo inaczej Hiro mógłby się przeziębić. W końcu za tydzień idzie do Akademii i musi być w pełni sił.
Naruto zatrzymał huśtawkę.
- Ja jeszcze nie chcę! - powiedział do swojego opiekuna.
- Sasuke, możemy zostać, jest wcześnie – dodał, popierając Hiro.
- Młotku, jutro mamy misję, my także musimy być wypoczęci.
Sasuke złapał za jedną rękę Hiro, a za drugą Naruto i poszedł z nimi do domu.

Uchiha ponownie był ranny, kiedy zapieczętowany w zwoju potwór-pułapka zaatakował go w siedzibie Hokage. Naruto, jak zwykle siedział wtedy z przyjacielem i razem odkrywali nowe wiadomości.

Niczym Ogoniasty stwór, kreatura rozniosła budynek. Fala uderzeniowa odepchnęła Uzumakiego i Uchihę, którzy upadli na dach domu. Po wiosce rozniósł się wielki huk. Okoliczne latarnie przestały świecić. Naruto ledwie widział, ponieważ brud i pył był wszędzie. Chciał szybko odnaleźć Sasuke, pragnął wiedzieć, czy z jego przyjacielem wszystko w porządku.
- Draniu! Draniu! - rozpaczliwie nawoływał Uchihę.
- Nie drzyj się, młotku, bo zwrócisz na nas uwagę! - krzyknął.
Krew, walka i zniszczenie.

Wioskę odbudowano. Sasuke stracił prawą rękę. Kiedy Uchiha był w szpitalu, Naruto opiekował się Hiro.

Uzumaki i młody weszli do pomieszczenia. Na łóżku leżał spokojnie Sasuke. Był blady, słaby i smutny. Rozchmurzył się, kiedy zobaczył odwiedzające go osoby. 
- Sasuke-san! Obudziłeś się – powiedział uradowany.
Chłopiec rzucił się na opiekuna, nie myśląc wcześniej, że mogłoby go to zaboleć. Mężczyzna jęknął cicho z bólu.
Naruto powitał przyjaciela i rozsunął lekko zasłony, żeby promienie popołudniowego słońca rozświetliły pokój. Następnie podszedł do Sasuke i pogłaskał go po włosach, odgarniając niesforne kosmyki włosów z czoła. Usiadł na stołku obok, a do wazonu, stojącego na niskiej szafce, wsadził bukiet przepięknych kwiatów. 

Sasuke potrzebował na razie pomocy przy najprostszych zajęciach, chociaż bardzo nie chciał się do tego przyznać i kłócił się, że da sobie radę sam, chociaż sam w to nie wierzył. Zamieszkali razem u Uchihy. Brunet rano wybierał Hiro do Akademii i opiekował się nim. Naruto wykonywał czynności domowe, chodził na misje i zarabiał.

Sasuke płakał. Siedział na parapecie okna. Był już prawie ranek. Gwiazdy mocno świeciły i migotały. Wpatrywał się w przepiękny, okrągły księżyc. 
Naruto obudził się w nocy i szedł do kuchni napić się mleka. Podrapał się po jasnych włosach i ziewnął. Zauważył niedomknięte drzwi do pokoju przyjaciela. 
Widok rozbitego Sasuke, zaskoczył go. Chociaż wiedział, jak trudne jest na razie życie Uchihy, to myślał, że ten lepiej to znosi. Nie mógł normalnie funkcjonować. Nie chodził na misję, nie zarabiał, nie mógł walczyć. 
Naruto odchylił cicho drzwi i podszedł na paluszkach do szlochającego bruneta. Przytulił go łagodnie, uważając na niezagojoną jeszcze ranę po amputowanej ręce. Ten wtulił się, ale nie patrzył na blondyna. Nie potrafił spojrzeć mu w oczy.
Pocałunek. Gwałtowne, żywiołowe, potrzebne zetknięcie ust. Naruto wsunął dłoń w ciemne włosy Sasuke. Zakończył pocałunek i oparł głowę na ramieniu.

To już ich trzeci raz, ale dopiero pierwszy poważny. 

Wspólne mieszkanie, wspólne życie, wspólne po długim czasie misje. To wszystko ich bardziej zbliżyło. Razem sypiali, spotykali się, pracowali. Uczucie wkradło się niepostrzeżenie.
Hiro ucieszył się na wieść o ich związku. Shinobi zareagowali nawet dobrze, w końcu wiele osób ich akceptowało. Byli szczęśliwi, a to wszystko dzięki oczekiwanemu powrotowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelnicy